Blog

.: szaleństwo :.

Data dodania: 27.11.2015

Tuż po Święcie Dziękczynienia, przypadającym w Stanach w czwarty czwartek listopada, w amerykańskich sklepach startują wyprzedaże. To słynny „Black Friday” – dla Amerykanów dzień wolny, czyli okazja do pierwszych gwiazdkowych zakupów. Sklepy przeżywają istne oblężenie, i podobno jest to pierwszy dzień w roku, kiedy handlowcy wychodzą na swoje. W to ostatnie jakoś niespecjalnie chce mi się wierzyć, tym niemniej jednak tak głosi obiegowa opinia, albo raczej miejska legenda. Faktem jest, że od 10 lat piątek po Święcie Dziękczynienia staje się  coraz ważniejszy dla dużych sieci handlowych, a w sklepach rokrocznie padają rekordy sprzedaży. Skoro więc coś przynosi zyski, dlaczego by tego maksymalnie nie wydłużyć? Z tego pomysłu skwapliwie skorzystało wiele placówek:  cztery lata temu Walmart rozpoczął wyprzedaż o 22:00 w Dzień Dziękczynienia, w 2012 szalone ceny zaczęły obwiązywać już o 20:00, i to nie tylko w pionierskiej sieci, ale również w Sears i Kmart. Wyścig rozkręcił się na dobre – aby przeciągnąć czas zakupowych żniw sklepy wabią klientów już kilka godzin po tradycyjnym świątecznym obiedzie, ale zdarza się i tak, że łowcy okazji jedzą zwyczajowego indyka stojąc w kolejce pod drzwiami domów handlowych. To istna paranoja  - przynajmniej z takiego założenia wyszli marketingowcy sieci REI (Recreational Equipment Inc.), ogłaszając, że w piątek  wszystkie 143 jej sklepy będą zamknięte, a strona internetowa, umożliwiająca zakupy, wyłączona. Z okazji Black Friday znajdzie się na niej przekierowanie do witryny OptOutside.rei.com, na której internauci będą mogli znaleźć propozycje tras turystycznych idealnych do aktywnego spędzenia dnia na łonie natury. To również dobry adres dla pracowników, którym REI zafundowała płatny dzień wolny. Oczywiście wiadomo, że to, do czego zachęca marka, jest bezpośrednio związane z profilem jej działalności.  W końcu nawet na jednodniową wycieczkę trzeba się zaopatrzyć w odpowiednie wyposażenie turystyczne i sprzęt. Można go kupić albo przed, albo po „czarnym piątku”, prawda? W tym szaleństwie jest więc metoda, podobnie jak w przeflancowywaniu amerykańskiego zwyczaju na inny grunt.  Świetnie udało się go przenieść do Wielkiej Brytanii, Francji i  Niemiec, gdzie rzesze klientów złapały bakcyla i skwapliwie podchwyciły ideę.  Również w Polsce od jakiegoś czasu zaobserwować można akcje marketingowe realizowane na kanwie Black Friday. Na razie naśladownictwo podejmują głównie e-sklepy, bo przecież piątek po czwartym czwartku listopada nie jest dla nas dniem wolnym.

(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości