Blog

.: najszczęśliwsi :.

Data dodania: 16.03.2016

Kiedy w 1971 roku władze niewielkiego buddyjskiego kraju – Bhutanu stwierdziły, że pomiar rozwoju kraju za pomocą PKB jest niespecjalnie sensowny i zamiast tego zaproponowały mierzenie dobrobytu za pomocą poziomu szczęścia, niemal wszystkie światowe autorytety potraktowały tę sprawę jak dziwactwo. Jednak ówczesny król, Jigme Singye Wangchuck, wychodząc z założenia, że poczucie szczęścia jest ważniejsze niż wskaźniki gospodarcze, mocno orędował za wprowadzeniem miernika szczęścia narodowego brutto - Gross National Happiness, który uwzględnia dobre samopoczucie społeczeństwa, podejście do kultury i tożsamości narodowej, poziom wiedzy i mądrości, stan zdrowia fizycznego i psychicznego, równowagę w wykorzystaniu czasu na pracę i na odpoczynek, harmonię z otaczającą przyrodą. Po latach dopiero okazało się, że takie podejście jest całkiem interesujące, bo uwzględnia nie tylko bezduszną produkcję, ale również społeczne nierówności, degradację środowiska naturalnego i wiele innych bolączek współczesnego świata. Te aspekty są niezwykle ważne dla obywateli, toteż niektóre kraje, jak na przykład Wenezuela lub całkiem niedawno Zjednoczone Emiraty Arabskie, powołały do życia Ministerstwa Szczęścia. O ile w pierwszym z wymienionych państw do rozwiązania jest naprawdę wiele problemów – związanych z  bezdomnymi, osobami starszymi czy niepełnosprawnymi dziećmi, o tyle ten drugi, z największym w świecie arabskim PKB, jest postrzegany jako oaza spokoju i stabilizacji i niektórych wręcz dziwi fakt, że władze myślą o czymś więcej, niż tylko zaspokajanie potrzeb obywateli. Jednak nowe ministerstwa to nie jedyny pomysł na pomiar szczęścia i zadowolenia społeczeństw. Earth Institute nowojorskiego uniwersytetu Columbia z kolei, na zlecenie ONZ, przygotował kolejny, już czwarty od 2012 roku,  World Happiness Report. Duża część informacji pochodzi z sondażu Instytutu Gallupa, który zbiera dane na temat osobistego dobrobytu, edukacji, zatrudnienia czy  dostępu do mediów. Na ich podstawie specjaliści i eksperci różnego typu, począwszy od ekonomistów, poprzez psychologów, analityków i statystyków, przygotowują zestawienie pomiarów dobrego samopoczucia obywateli poszczególnych państw. Gdzie zatem żyją najszczęśliwsi?  Otóż w Skandynawii – na pierwszym miejscu rankingu uplasowała się Dania, tuż za nią Szwajcaria, Islandia, Norwegia i Finlandia. Polska znalazła się na 57 miejscu na 157 badanych państw. Z kolei zestawienie zamykają, począwszy od 155 pozycji: Togo, Syria i Burundi. Tak jest, gdy pod uwagę weźmiemy ogólny poziom szczęścia w danym kraju, warunkowany przez następujące czynniki: PKB per capita, wsparcie socjalne ze strony państwa, oczekiwana długość życia w zdrowiu, wolność osobista, hojność mieszkańców i poziom korupcji.
Sytuacja diametralnie się zmienia, gdy pod uwagę weźmiemy tylko opinie osób będących rodzicami. W tym ujęciu nasz kraj plasuje się na siódmym miejscu od końca. Kto wie, może następnym razem, chociażby dzięki rządowym projektom, choć trochę przesuniemy się wyżej.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości