Blog

.: przyszłość gastronomii? :.

Data dodania: 29.06.2016

Właśnie przeczytałam, że pierwsze maszyny  vendingowe pojawiły się w latach osiemdziesiątych XIX wieku, a więc historia branży sięga 120 lat. Prekursorami sprzedaży bez udziału człowieka były firmy londyńskie i nowojorskie, dlatego właśnie tam automaty sprzedające pocztówki lub gumy do żucia pojawiły się po raz pierwszy. W 1902 roku otwarty został pierwszy bar, w którym wszystkie produkty wydawane były przez automaty vendingowe, lata dwudzieste zaowocowały możliwością sprzedaży napojów nalewanych do kubków, a w latach sześćdziesiątych pojawiła się możliwość zakupu schłodzonej puszki z napojem. Współcześnie za królestwo vendingu uznaje się Japonię – jedna maszyna przypada tam na 23 osoby, a łączną ich liczbę szacuje się na 540530. W Europie palma pierwszeństwa należy do Hiszpanii, gdzie zamontowano 620000 automatów, co per capita oznacza 93 osoby. Podobnie jest w Holandii, Szwajcarii, Belgii i Włoszech. W Polsce na każdą maszynę przypada 950 osób, a europejską listę zamyka Rosja z 11867 osobami.
Jednak trzeba przyznać, że automatyzacja w procesie sprzedaży coraz mocniej zakorzenia się w naszej rzeczywistości, a polski rynek vendingowy wciąż intensywnie się rozwija, notując wzrost wartości sprzedaży na poziomie około 5,5%. Operatorzy wyszukują wciąż nowe, niezagospodarowane nisze i odważnie w nie wkraczają. Tak jest chociażby w przypadku całodobowych sklepów, które oferują zakupy jedynie z automatu. Można w nich kupić kawę, herbatę, zimne napoje, świeże kanapki i sałatki, drobne przekąski, słodycze, środki higieniczne, leki przeciwbólowe czy prasę. Rozwiązania tego typu testuje obecnie Biedronka , która we współpracy z firmą Vendoexpert uruchomiła we Wrocławiu pierwszy w Polsce automat do sprzedaży produktów. Jeśli pomysł się sprawdzi – takie „całodobowe Biedronki” staną przy akademikach, w miejscowościach turystycznych, na stacjach benzynowych i wszędzie tam, gdzie postawienie pawilonu nie jest możliwe.
Vending coraz mocniej widoczny jest też w gastronomii. Nowości zazwyczaj pojawiają się za oceanem, ale szybko można je przeszczepić na lokalny grunt. Kto wie, może już niedługo na naszych ulicach zobaczymy amerykańskie pomysły dostosowane do polskich realiów, takie jak automaty do sprzedaży burrito czy pizzy oraz takie, które przygotowują sushi . W USA maszyny do sprzedaży jedzenia  są zaopatrywane przez właścicieli restauracji, a każde danie przygotowany jest przez kucharza. Codziennie też sprawdzana jest świeżość potraw w automacie. W przypadku zakupu burrito klient musi zaczekać na jego wydanie około 1,5 minuty – tyle trwa podgrzanie i wydanie posiłku. Czas oczekiwania umila oglądanie muzycznych teledysków emitowanych na ekranie automatu. W przypadku pizzy maszynę można załadować  108 kawałkami tego włoskiego specjału, który podgrzewany jest na żądanie w przenośnym piecu przez 100 sekund. Trochę inaczej wygląda sprawa z sushi – tu w automatach realizowana jest nie tylko sprzedaż, ale też produkcja – roboty przygotowują zgrabne krążki ryżu owiniętego w wodorosty niemal w mgnieniu oka. Popularność takich rozwiązań wciąż rośnie, być może dlatego, że na rynek  wchodzi nowe pokolenie klientów, przyzwyczajonych do technologicznych rozwiązań typu aplikacje, handel on-line, współdzielenie usług. Tacy konsumenci nie przepadają za interakcjami z innymi ludźmi, świetnie sobie radzą przy użyciu dotykowych ekranów, kart płatniczych czy smartfonów. Co więcej, obserwacje wskazują, że ci „niechętni  ludzkiemu personelowi” często wydają na posiłki dużo większe kwoty. Być może dlatego w McDonald’s pojawiły się dotykowe „kioski” do zamawiania posiłków, które cieszą się coraz większą popularnością wśród klientów. Można powiedzieć , że to taki nowy nurt w gastronomii – zamiast życzliwej obsługi, która jest na każde skinienie gościa – bezduszny automat…
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości