Blog

.: wkręceni :.

Data dodania: 2.06.2017

Dzisiejszy wpis wcale nie będzie dotyczył pewnego filmu fabularnego, którego akcja notabene dzieje się niemal w miejscu mojego zamieszkania, jednak słowo „wkręceni” świetnie oddaje sedno sprawy, o której chcę napisać. 1 czerwca, Dzień Dziecka, to doskonała okazja, aby poruszyć problem związany z podejmowaniem decyzji zakupowych, u podstaw których leżą namowy najmłodszych. Nie da się ukryć, że duża liczba rodziców najzwyczajniej w świecie ulega prośbom swoich pociech podczas robienia zakupów. Dzieci nie tylko „decydują” jakimi zabawkami chcą się bawić, ale często również namawiają dorosłych do nabywania produktów żywnościowych, słodyczy, napojów, czasopism, a nawet AGD oraz agitują do robienia zakupów w określonych sieciach lub sklepach. Oczywiście nie dziej się tak baz przyczyny. Milusińscy od najmłodszych lat wkręcani są w zakupową machinę głównie za sprawą reklam. Polskie społeczeństwo już dawno przekonało się, że nie ma od nich ucieczki, a dzieci entuzjastyczne zasiadają przed ekranami telewizorów w momencie, gdy usłyszą charakterystyczny dźwięk sygnalizujący emisję bloku reklamowego. Co więcej, maluchy wręcz chłoną przedstawianą fabułę i nie odróżniają jej od rzeczywistości. Dlatego są kompletnie bezbronne w starciu z potężną marketingową machiną: sztabem specjalistów wspieranych przez dziecięcych psychologów. To właśnie wykorzystanie wiedzy o etapach psychicznego rozwoju człowieka leży u podstaw akcji promocyjnych wielu marketów: skoro dzieci w wieku 6-9 lat uwielbiają kolekcjonować różnorodne przedmioty, dlaczego nie zaoferować ich w procesie zakupowym: karty ze zwierzętami, Świeżaki, figurki Stikeez, żetony, nalepki do albumów… w zamian za zakupy za określoną kwotę, lub też jako gratisy dołączone do produktów danej marki. Młodsze dzieci (3-6 lat) zazwyczaj utożsamiają się z bohaterami kreskówek, dlatego właśnie takie postaci wykorzystywane są w spotach reklamowych lub gazetkach. To powoduje, że reklama bardzo się podoba, a przez to również marka jest pozytywnie postrzegana. Nie da się ukryć - reklamy kierowane do najmłodszych są bezwzględne, w dużej mierze bazują na ich zaufaniu do otaczającego świata, na łatwowierności i ogromnym pragnieniu naśladowania dorosłych. Trudno więc się dziwić, że coraz więcej osób, organizacji i instytucji dąży do tego, aby chronić dzieci przed nadmierną indoktrynacją. Również w polskim systemie prawnym znajdują się liczne uregulowania, których celem jest ograniczenie szkodliwego wpływu reklam na najmłodszych konsumentów. Przede wszystkim zakazana jest reklama podprogowa, czyli zawierająca bodźce trwające zbyt krótko, by mogły zostać odebrane  w świadomy sposób, np. obrazy wyświetlane krócej niż 0,04 sekundy, a jednak wpływające na procesy poznawcze. Nie wolno również reklamować produktów zawierających cukier i na bazie cukru, napojów bezalkoholowych, chipsów i przekąsek w formie kierowanej do dzieci poniżej 12 roku życia. W spotach lub ogłoszeniach nie mogą pojawiać się zwroty bezpośrednio nawołujące do kupienia konkretnego produktu lub skorzystania z usługi oraz wykorzystujące łatwowierność najmłodszych. Wreszcie zabronione jest pokazywanie dzieci w niebezpiecznych dla nich sytuacjach, za wyjątkiem uzasadnionych przesłanek. Za niestosowanie się do powyższych zasad KRRiTV może zażądać zaprzestania nadawania danej reklamy i nałożyć karę pieniężną. Rada Reklamy w swoich zaleceniach poszła jeszcze dalej: reklama nie może sugerować, że na zakup produktu może pozwolić sobie każdy, nie bacząc na ograniczenia domowego budżetu, w spotach nie powinna być zawarta sugestia, że wejście w posiadanie danej rzeczy daję jakąkolwiek przewagę społeczną lub psychologiczną, a z kolei brak produktu wiąże się z poczuciem „bycia gorszym” od innych.  Nie można również wprowadzać dzieci w błąd pokazując nieprawdziwe właściwości produktu: rozmiary, wartość, trwałość, wygląd, możliwości techniczne. Jednak wskazane wytyczne nie mają jednak mocy prawnej i można je traktować jako swojego rodzaju zestawienie dobrych praktyk i listę pobożnych życzeń. W ostatnim czasie w przestrzeni publicznej coraz częściej słyszy się głosy o konieczności wprowadzenia zakazu reklam dla dzieci, za wyjątkiem tych, które mogą pozytywnie wpływać na edukację i rozwój najmłodszych. Czy tak drastyczne regulacje wejdą w życie? Mam nadzieję, że nie – bo wtedy trzeba będzie pomyśleć o edukacji reklamowej dorosłych.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości