Blog

.: współczesny folwark :.

Data dodania: 5.06.2014

Właśnie przeczytałam wywiad z panem Jackiem Santorskim, psychologiem biznesu, dotyczący zarządzania polskimi przedsiębiorstwami. Muszę przyznać, że zapis rozmowy dał mi do myślenia – głownie z uwagi na to, że moje, prowadzone na małą skalę obserwacje i nieprofesjonalne spostrzeżenia znalazły odzwierciedlenie w szerszej perspektywie. Oczywiście, wcale nie jest to pocieszające, jednak dużo mówi o kulturze organizacji i zarządzania na gruncie rodzimych przedsiębiorstw. Jakby nie patrzeć – celem działalności współczesnego przedsiębiorstwa jest zysk – o tym wie niemal każdy. Jednak nie każdy zdaje sobie sprawę, że w gospodarce rynkowej równie ważnym motywem działania jest wzrost wartości organizacji i jej rozwój. Właśnie o tym aspekcie zdają się zapominać również menedżerowie, którzy zarządzają firmą tak, jakby byli jej niekwestionowanymi władcami. Mało tego, niepodzielne panowanie oznacza również, że pracownicy bez szemrania powinni spełniać wszelkie zachcianki szefa i godzić się na znoszenie jego humorów i huśtawek nastroju – tak jak na wielkopański folwarku. Wydawać by się mogło, że opisany stan rzeczy na dłuższą metę jest nie do zniesienia i wcześniej czy później podwładni zaczną się buntować i odejdą. Nic bardziej mylnego: przymus ekonomiczny, groźba bezrobocia oraz najzwyklejsze wygodnictwo, wynikające z faktu, że nie trzeba brać odpowiedzialności za zlecone działania powodują, że w polskim biznesie wielkopański folwark zyskuje status quo. Mimo pozornych korzyści, widocznych przynajmniej z pozycji kadry kierowniczej najwyższego szczebla – w końcu personel zajmuje się dokładnie tym, czym powinien, taka sytuacja ma swoje czarne strony. Przede wszystkim – większość energii zatrudnionych idzie nie na wykonanie pracy, lecz na wychwytywanie nastrojów prezesa i jego świty oraz unikanie tzw. „podpadziochy”. W tym wyścigu za pozornym spokojem znika kreatywność, gubi się inteligencja, zanikają dobre relacje a tworzą koterie, obozy i frakcje. Do wzrostu wartości organizacji ma się to po prostu nijak. Na takim gruncie wyrastają centra outsourcoringowe, coś na kształt obozów pracy i szkół korporacyjnego przetrwania. Smutny to obraz, ale niestety prawdziwy. Na szczęście pokolenie, które teraz wchodzi na rynek pracy ma szansę wszystko zmienić. Dla niego liczy się nie tylko praca, ale również prywatne życie. Work – life balance górą, tylko co z despotycznymi szefami?
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości