Blog

.: przetargowa rzeczywistość :.

Data dodania: 0.00.0000

Czasem na zajęciach dodatkowych, czasem na lekcjach grywam z uczniami w biznesową grę symulacyjną, która obrazuje funkcjonowanie usług B2B, a jej fabuła oparta jest o przetargi. W ferworze rozgrywki młodzież często zapomina o rentowności swojego wirtualnego biznesu i chcąc zdobyć kontrakt zaniża oferowaną cenę. Czasem zdarza się i tak, że jeden przetarg „obstawia” tylko jedna uczniowska firma, i wtedy wiadomo, że wygraną ma w kieszeni. Taka sytuacja podczas rozgrywki zdarza się niezwykle rzadko i najczęściej jest wynikiem uprzedniego przemyślenia odpowiedniej strategii rozwojowej. Zupełnie inaczej jest w realnym świecie – jak podaje Fundacja im. Stefana Batorego – w ponad 45% wszystkich przetargów w Polsce występuje tylko jeden oferent, a to może być przyczynkiem do nadużyć. To najgorszy wynik w całej Unii Europejskiej, chociaż w niechlubnym zestawieniu tuż przed nami plasują się Estonia, Cypr i Słowacja. Dane Komisji Europejskiej z 2015 roku wskazują, że wartość globalnego rynku zamówień publicznych opiewa na 5 bilionów dolarów, w krajach UE stanowi on 19% PKB, a w Polsce waha się w granicach 8-13% PKB – zatem kąsek jest łakomy. Problem w tym, że małe i średnie przedsiębiorstwa nieczęsto uczestniczą w przetargowych procedurach. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest dosyć prozaiczna – zamawiający nie traktują sektora MŚP poważnie, przyklejając firmom w nim funkcjonującym łatkę niewiarygodnych. Zaledwie 14% wskazanych podmiotów próbuje stawać do walki, ubiegając się o pozyskiwanie zamówień, jednak przeciętne z nich opiewa na kwotę 45 tysięcy złotych. Kolejnym, jedynie na pozór rozwiązanym problemem przetargowym, jest stosowane kryterium najniższej ceny, które przesądza o wyborze oferty. Mimo zmian prawnych, w których rząd doprecyzował zasady ustalania przetargowych kryteriów i zwiększył obowiązki ogłaszających, sytuacja niespecjalnie się zmieniła – co najwyżej kryterium cenowe jest sprytnie ukrywane chociażby pod płaszczykiem krótkiego terminu realizacji w myśl zasady, że czas to pieniądz.  Trzeba wspomnieć również, że takie podejście do przetargów spowodowało upadek wielu przedsiębiorstw, które nie były w stanie ceną konkurować z największymi oferentami, mimo że z uwagi na jakość i innowacyjne rozwiązania mogłyby z powodzeniem realizować postawione zadania. Być może jednak pojawi się recepta na przetargowe bolączki – do polskiego prawa mają zostać wprowadzone dyrektywy europejskie związane z zamówieniami publicznymi, które w pewien sposób preferują małe i średnie firmy. Czy to jednak wystarczy – czas pokaże.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości