Blog

.: LEGO-mania:.

Data dodania: 5.11.2015

Jedno ze wspomnień z mojego dzieciństwa dotyczy zabawy… klockami LEGO. To był nie byle jaki rarytas, niedostępny na polskim rynku, a jedynie przywożony z zagranicy. Nie dziwi więc fakt, że szczęśliwi posiadacze zestawów zazwyczaj mogli się nimi bawić okazjonalnie, często pod kontrolą dorosłych. W ferworze układania drobne klocki miały zwyczaj zawieruszania się, lecz poszukiwania zagubionych elementów można by porównać do amerykańskiej gorączki złota, z tą różnicą, że w Klondike nie każdy miał szczęście natrafić na żyłę drogocennego kruszcu, więc odpuszczał, a w przypadku LEGO szukać trzeba było do skutku. Jednak układanie coraz bardziej skomplikowanych budowli bardzo mi się podobało, i może właśnie dlatego swoją miłością do klocków zaraziłam własne dzieci. Nie ja jedna: od wielu lat zestawy słynnych klocków świetnie się sprzedają – w 2014 roku LEGO zanotowało wzrost sprzedaży przekraczający 10%, szczególnie na rynku w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Francji, Rosji i Chinach. Najbardziej popularne wśród kupujących są LEGO® City, LEGO® Star Wars™ i LEGO Friends, dobrze radzą sobie linie LEGO Creator i LEGO Technic oraz LEGO® MOVIETM, która pojawiła się na rynku równolegle z filmem LEGO Przygoda. Trzeba przyznać, że zabawka nie jest tania, ale jej ponadczasowość rekompensuje ubytek w portfelu. Okazuje się jednak, że najsłynniejsze klocki świata mogą być świetnym patentem na inwestycje. Czy możecie sbie wyobrazić stopę zwrotu na poziomie 450% w ciągu 6 lat? Tyle właśnie można było zyskać na zestawie  Ultimate Collector's Millennium Falcon. To kolekcjonerski model statku kosmicznego Hana Solo z „Gwiezdnych Wojen”, który w 2007 roku, w momencie wejścia do sprzedaży, kosztował 499,99 dolarów czyli jakieś 2000 zł. W marcu bieżącego roku ten sam zestaw można było sprzedać na aukcji za rekordową cenę 2,9 tysiąca dolarów, teraz cena nieco spadła i oscyluje w granicach 2,7 tysiąca USD. Kto wie, co stanie się po kinowej premierze kolejnej części gwiezdnej epopei… Są też i inne, choć trochę mniej spektakularne, przykłady zyskownych inwestycji w LEGO. Myślę tu o 1085 elementowym zestawie Emerald Night Train, produkowanym w latach 2009–2012. Wtedy kosztował 99,99 dolarów, teraz można go kupić na aukcji za 216,5. Z kolei Green Grocer, 2352 elementowy model kamienicy, w 2008 roku kosztował prawie 150 dolarów, a obecnie 660. Klockowa Statua Wolności (Statue of Liberty) trafiła na rynek 15 lat temu z ceną 199 dolarów, teraz chętni muszą zapłacić 1360 dolarów.
Nie da się ukryć, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest polityka firmy LEGO, która produkuje kolejne zestawu w krótkich seriach, dostępnych w sprzedaży przez rok lub dwa. Mała podaż i duży popyt muszą skutkować wzrostem cen.
Jednak niebotyczną wartość osiągają jedynie nieużywane, oryginalnie zapakowane zestawy. Stąd, jeśli chcecie inwestować w LEGO, to nie możecie liczyć na przyjemność płynąca ze składania. A szkoda, bo zabawa jest przednia, i to niezależnie od wieku składającego.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości