Blog

.: nTLD-owy adres :.

Data dodania: 9.11.2015

Posiadanie własnej domeny w Internecie jest już tak powszechne, że wydaje się „oczywistą oczywistością”. Co więcej, nawet niewielkie przedsiębiorstwa traktują ją jako nośnik marketingowy i rozumieją korzyści publikowania własnych materiałów w sieci. Witryna on-line widniejąca pod dobrze dobranym, przemyślanym adresem jest świetnym identyfikatorem marki, a chwytliwa nazwa przyciąga klientów. Jednak pula wolnych, ciekawych nazw domenowych z miesiąca na miesiąc znacząco się zmniejsza, bo zapotrzebowanie na adresy www rośnie w oszałamiającym tempie wraz z szybkim rozwojem Internetu i rynku e-commerce. Co jakiś czas pojawia się możliwość rejestracji adresu z nowym rozszerzeniem – ostatnio taką okazją stało się wprowadzenie w ubiegłym blisko 700 różnych końcówek domen globalnych, określanych mianem nTLD. Chętni mogą wykupić adres zakończony niezwykle chwytliwie, np. .cafe,. bank, .hotel, .taxi, .tech, .mobile, .pizza, .run, .website, .club, .media, itp. Dobrze dopasowany łatwo zapadnie w pamięć, a co więcej, pozwoli na szybsze dotarcie do użytkownika, który wcale nie musi znać dokładnej nazwy przedsiębiorstwa, a jedynie poszukuje w sieci konkretnego produktu lub usługi. Wyobraźcie sobie chociażby adres tanie.taxi lub pyszna.pizza… Brzmi nieźle, prawda? Oprócz tego stricte marketingowego aspektu, istotną zaletą może być wyższe pozycjonowanie w wyszukiwarce Google i niższy koszt publikowania reklam w programie AdWords, co również sprzyja pozyskiwaniu klientów. Okazuje się jednak, że o ile za granicą nowe końcówki świetnie się przyjęły, a pod koniec października zarejestrowanych było 8,6 mln domen nowego typu, to jednak w Polsce korzysta z nich tylko 7% użytkowników. Podobno przyczyną tak kiepskiego wyniku jest brak wiedzy – ponad połowa badanych właścicieli witryn www nie miała pojęcia o nowych możliwościach, określmy je, nazewniczych… No cóż, być może właśnie stracili okazję do niezłego zarobku – bo rynek wtórny, jeśli o domeny idzie, ma się dobrze. W końcu czasem atrakcyjną nazwę można odkupić jedynie od jej wcześniejszego użytkownika, i to za bardzo godziwe pieniądze. Przykładem może być chociażby tegoroczna transakcja Ricka Schwartza, inwestora domenowego (popatrzcie – inwestora!), który za domenę 989.com otrzymał 818 tysięcy dolarów. Podobnej kwoty (800 tysięcy) zażądał Michael Berkens za adres 345.com., ale liderem cenowym jest PX.com, sprzedana za 1 mln dolarów. Również domeny z nową pulą końcowek już zmieniły właścicieli – za jedną z nich, z końcówką .money, zapłacono 90 tysięcy dolarów.
O tym jak ważna dla firmy i cenna dla posiadacza może być nazwa przeczytać można również tutaj.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości