Blog

.: gdyby to było naprawdę :.

Data dodania: 25.11.2015

Wstyd się przyznać, ale fanką Bonda to ja nie jestem, nie mam więc parcia, aby przy każdej premierze filmu z agentem Jej Królewskiej Mości od razu biec do kina.  Nie przeczę jednak, że za wyjątkiem Spectre (bo dla mnie to jeszcze zbyt świeża produkcja), oglądałam wszystkie dotychczasowe produkcje z Seanem Connery, Georgem Lazenby, Rogerem Moore, Timothy Daltonem, Pierce Brosnanem i Danielem Craigiem. Zgadzam się również z opiniami, że każdy z filmów z przygodami Bonda wyzwala emocje, związane głównie ze scenami kaskaderskimi… Na marginesie – zdaję sobie sprawę, że tego typu środki w najstarszych produkcjach, chociażby z lat sześćdziesiątych czy siedemdziesiątych ubiegłego wieku, dzisiaj budzą jedynie uśmieszek politowania. No cóż, w efektach specjalnych świat filmowy poszedł mocno do przodu, a my, siedząc w kinowej sali doskonale zdajemy sobie sprawę, że to wszystko nie dzieje się naprawdę. Ale gdyby film zamienić w rzeczywistość? Cóż, agent  007 ma niezwykle niebezpieczną pracę, nie do pomyślenia, że mógłby nie być ubezpieczony. Polisa na życie z pewnością opiewałaby na niebotyczną kwotę – i chyba nikt jeszcze nie pokusił się o wyliczenie składki, bo w mediach o tym cicho. Trochę inaczej, co wcale nie znaczy lepiej, przedstawia się sprawa ubezpieczeń komunikacyjnych. Otóż wygląda na to, że w Wielkiej Brytanii Bond nie miałby szansy na zawarcie polisy. Ubezpieczyciele na Wyspach mają prawo odmówienia sprzedaży ubezpieczenia, i najprawdopodobniej skorzystali by z niego, gdyż agent 007 jeździ pojazdami z niestandardowym wyposażeniem, które może zwiększać ryzyko uszkodzenia ciała, uczestniczy w samochodowych pościgach, podczas których zupełnie świadomie wyrządza liczne szkody  i stanowi poważne zagrożenie dla pozostałych uczestników ruchu drogowego. Nie bez znaczenia są upodobanie Bonda do mocnego alkoholu: słynnego „wstrząśniętego nie zmieszanego” Martini, (przygotowywanego z trzech miarek ginu Gordon’s, jednej miarki wódki oraz połówki likieru Kina Lillet), szampana Dom Perignon’53, wódki Smirnoff lub jak w Spectre - polskiej Belvedere, sherry, whisky, Mouton Rothschild, mohito oraz najlepszych roczników Bollingera… Przekrój jest niezły, a kto wie, czy najsłynniejszemu szpiegowi nie zdarza się prowadzić „po spożyciu”. Zatem polisa stoi pod znakiem zapytania, tym bardziej, że w przypadku 007  historia wypadkowa jest niezwykle bogata. W Polsce OC jest obowiązkowe – odmówić nie można, więc analitycy porównywarki  Superpolisa.pl przeliczyli, ile hipotetycznie wyniosłaby kwota ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej. Oczywiście musieli przyjąć pewne założenia, niekoniecznie odpowiadające filmowej fabule.  A zatem obliczeń dokonano dla 47 letniego mężczyzny, typowego singla, który prawo jazdy posiada od 25 lat, zarejestrował samochód w Warszawie, a na koncie ma co najmniej dwie szkody w ciągu ostatnich dwóch lat. Niestety, Aston Martin DB10, którego Bond używa w Spectre to model koncepcyjny, niedostępny na rynku, skorzystano więc z danych dla najbardziej zbliżonego produkowanego auta. Tak wyliczona najniższa kwota składki wyniosła 9500 zł, chociaż zdarzyła się też propozycja opiewająca na sumę ponad 31000 zł. Astronomicznie przedstawia się polisa za pakiet OC i AC. Tu mowa o co najmniej  304000 zł! To jak panie Bond, Jamesie Bond – w całości czy na raty?

(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości