Blog

.: studia inwestycją? :.

Data dodania: 25.01.2016

Czy warto studiować? Niemal każdy, z którym będziecie rozmawiać na ten temat, z pewnością odpowie twierdząco, ale poda zupełnie inny powód podejmowania uniwersyteckiego wysiłku. Niektórzy będą mówić o dokumentach potwierdzających kwalifikacje, inni o tym, że studia uczą, jak się uczyć, zmuszają do czytania nowych tekstów, oceny ich treści, wymagają odpowiedniej argumentacji i pozwalają na prowadzenie dyskusji, czyli po prostu ćwiczą umysł. Według jeszcze innych pobyt na uczelni może być okazją do budowy sieci kontaktów, w którą „złapać” można i studentów, i wykładowców, i przedstawicieli biznesu. Im sieć będzie lepsza jakościowo, czyli im bardziej cenne osoby się w niej znajdą, tym mocniej może zaprocentować w przyszłości. Będą też i tacy, którzy szczególnie podkreślać będą fajną atmosferę studiowania, czas, gdy człowiek jest już dorosły, ale jeszcze nie obarczony obowiązkami, więc z czystym sumieniem może „korzystać” z życia. Jeszcze inni na szalę położą koszty utrzymania – dużo niższe, niż w przypadku pracującego dorosłego: ulgi komunikacyjne, tańsze bilety wstępu, brak konieczności opłacania ubezpieczenia zdrowotnego, liczne promocje sprzedażowe skierowane do studentów…
Zupełnie inaczej do problemu opłacalności studiowania podeszli eksperci OECD – po prostu porównali zarobki pracujących absolwentów o różnym poziomie wykształcenia, a wyniki przedstawili w raporcie „Education at Glance 2015”. Ze zgromadzonych danych wprost wynika, że we wszystkich rozwiniętych krajach im wyższe wykształcenie tym lepsze zarobki. Generalnie w państwach OECD osoby dorosłe legitymujące się ponadgimnazjalnym wykształceniem zarabiają przeciętnie o 23% więcej, niż te z podstawowym. Ukończenie szkoły policealnej oznacza zarobki o 12% wyższe, a tytuł licencjata pozwala zarobić o 60% więcej. Magister lub doktor otrzymują pobory średnio dwukrotnie wyższe niż pracownicy po szkole średniej. Oczywiście płace zależne są jeszcze od wielu czynników niezwiązanych z wykształceniem – takich jak zapotrzebowanie na rynku pracy, podaż pracowników z określonym wykształceniem, wysokości minimalnego wynagrodzenia, działalności związków zawodowych lub też wykorzystywania i popularności pracy tymczasowej. Można też zidentyfikować regiony lub kraje,  których wiedza potwierdzona oficjalnym dyplomem jest najwyżej wynagradzana. To przede wszystkim Chile, gdzie absolwenci z tytułem magistra zarabiają niemal trzy razy więcej (2,6) niż ci, którzy ukończyli jedynie szkołę średnią. Tylko nieznacznie gorzej powodzi się absolwentom szkół wyższych w Brazylii – tu wspomniany współczynnik wynosi 2,52 -  i Kolumbii – 2,34. Nieźle wygląda też sytuacja na Węgrzech (pobory magistra dwukrotnie przewyższają zarobki osoby z wykształceniem średnim), zaś średnia krajów OECD wynosi 1,60. Polska ze swoim wskaźnikiem 1,71 uplasowała się na równi ze Słowacją tuż za pierwszą dziesiątką. Oznacza to, że pracownicy po studiach zarabiają u nas średnio o 71% więcej niż ich znajomi ze szkolnej ławy, którzy edukację ukończyli wraz z maturą. Wniosek jest prosty – u nas też dyplom uczelni wyższej przekłada się pieniądze. Zupełnie inny trend panuje w państwach skandynawskich. Szwecja, Norwegia i Dania to państwa, w których studiowanie nie popłaca, przynajmniej jeśli chodzi o różnice w zarobkach.

(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości