Blog

.: ciemne niebo :.

Data dodania: 25.02.2016

Kiedy mieszkałam w mieście, wieczorem trudno było dostrzec gwiazdy. Teraz, na wsi, mogę cieszyć się ich blaskiem niemal każdej nocy, o ile tylko zgasną przydrożne latarnie. No właśnie – latarnie stanowią tu sedno problemu, który coraz częściej jest dostrzegany przez naukowców, ekonomistów, liczne organizacje i zwykłych ludzi. Chodzi o to, że duża część systemu oświetleniowego jest skonstruowana tak, że większość światła emitowana jest w złym kierunku i zamiast padać na zamierzony cel, taki jak chodnik czy jezdnia, trafia również na ściany budynków lub miejską zieleń i jest rozpraszana w atmosferze. To nic innego jak miejska łuna – a raczej zanieczyszczenie światłem, bolączka współczesności. Problemem jednak nie jest jedynie fakt, że mieszkańcy większych aglomeracji z powodu nadmiernego oświetlenia nie mogą nocą popatrzeć na gwiazdy, a jedynym dostrzeganym na niebie obiektem jest Księżyc, lecz kwestie związane z ekologią, ochroną środowiska, zdrowiem i… ekonomią, oczywiście. Skala zjawiska jest niemała – zanieczyszczenie światłem dotyczy aż 18% lądów na kuli ziemskiej, w obszarze których zamieszkuje 63% ludności. W skali europejskiej oznacza 66% populacji. W Polsce łuny obejmują aż 96,8% nieba. Tutaj możecie sprawdzić, jak bardzo zanieczyszczona światłem jest Wasza okolica.
Naukowcy dowiedli, że zanieczyszczenie światłem może u człowieka wywoływać zaburzenia snu, nastroju (stany maniakalne lub depresyjne), problemy metaboliczne, kłopoty z gospodarką hormonalną, a nawet zwiększyć ryzyko wystąpienia chorób nowotworowych. Nagromadzenie sztucznego oświetlenia w okolicach miast nie jest również obojętne dla zwierząt: zaburza migrację ptaków, nie sprzyja  procesom rozrodczym,  niekorzystnie wpływa na zachowanie nietoperzy lub populację owadów.
Jeśli przyjrzeć się kwestiom ekonomicznym, trzeba jasno powiedzieć – marnujemy blisko 60% energii wykorzystywanej do oświetlenia – światło nieosłoniętych lamp jest wysyłane prosto w kosmos. Liczby są nieubłagane - miasta „konsumują” około 70% światowych dostaw energii, a na całym świecie funkcjonuje 300 milionów latarni ulicznych. 10 % z nich to diody LED, pozwalające zaoszczędzić około 40% energii. To przekłada się na naprawdę duże pieniądze – w Los Angeles udało się zmniejszyć w ten sposób zużycie energii o 60% i uzyskać oszczędności na poziomie 8 mln USD rocznie. Aspekt ekonomiczny wyglądałby jeszcze lepiej, gdyby lampy oświetleniowe podłączyć do systemów zdalnego sterowania, zapewniającego oświetlenie na żądanie, co zmniejsza koszty energii o 80%. Jak na razie tak działa jedynie 1% ulicznych latarni na świecie.
Jak widać, w obszarze zanieczyszczenia światłem jest jeszcze wiele do zrobienia, więc cieszy każda inicjatywa na tym polu. Pozytywnym przykładem jest 2,5 tysięczne szkockie miasto Moffat, które dzięki podjętym działaniom uzyskało oficjalny status międzynarodowej społeczności ciemnego nieba przyznawany przez International Dark Sky Association (IDA). W ciągu trzech lat zmodernizowano uliczne oświetlenie oraz punkty iluminacji zewnętrznej dla budynków użyteczności publicznej. Władze miejscowości liczą, że zmniejszenie zanieczyszczenia świetlnego pozwoli przyciągnąć większą liczbę turystów, zwłaszcza w sezonie zimowym. A to oczywiście przełoży się i na wpływy do miejskiej kasy, i na walory środowiska naturalnego.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości