Blog

.: łatwo policzyć :.

Data dodania: 5.03.2016

Rozmowy z szefem nie są łatwe, o czym każdy przekonuje się wcześniej albo później. Nie da się ukryć, że relacje z przełożonym mają ogromny wpływ na samopoczucie pracowników, ich motywację do wykonywania zawodowych zadań, wydajność oraz ogólne postrzeganie rzeczywistości. Wspólna praca przez kilka, a czasem nawet kilkanaście godzin dziennie, tworzy silną więź, często zabarwioną emocjonalnie. Uwaga zatrudnionych skierowana jest nie tylko na wypełnianie obowiązków, ale również na to, by „nie podpaść” lub „zostać zauważonym” - w końcu od szefa zależy awans, podwyżka, termin urlopu i wiele, wiele innych aspektów pracowniczego życia, i to nie tylko na gruncie zawodowym. Mimo, że większość rozmów z przełożonym determinują tematy służbowe, to jednak również na tym polu łatwo o różnicę interesów – czy to w rozmowie oceniającej, czy na temat przydziału zadań, czy w końcu podczas ubiegania się o podwyżkę. Taka sytuacja jest mocno stresująca, a jej kiepskie rozegranie może znacząco obniżyć zawodowe notowania.
Okazuje się jednak, że w naszej polskiej rzeczywistości coraz częściej chcemy rozmawiać z przełożonym nie na temat podwyżki, lecz wręcz przeciwnie – obniżki wynagrodzenia. Wszystko przez program „Rodzina 500 plus”, który gwarantuje rodzinom posiadającym więcej niż jedno dziecko do lat 18, niezależnie od dochodów, dodatkowego świadczenia pieniężnego. Jednak założenia rządowego prorodzinnego programu obejmują również wypłatę 500 złotych tym gospodarstwom domowym, w których wychowywane jest jedno dziecko, o ile dochód na osobę nie przekracza 800 zł (lub 1200 zł, gdy dziecko jest niepełnosprawne). Pracownicy szybko sobie przeliczyli, że jeśli ich dochody nieznacznie przewyższają ustawowy próg, finansowo bardziej opłaci się wynegocjować obniżenie pensji tak, by zmieścić się w limicie i otrzymywać rządową pomoc. O tego typu rozwiązania najczęściej walczą zatrudnieni w sektorze MiŚP, o niskich kwalifikacjach i zarobkach niewiele wyższych od wynagrodzenia minimalnego.  Co więcej – często nie muszą długo negocjować – pracodawcy na rękę jest to, że mniej wyda na pracownicze pobory, a co za tym idzie  zapłaci niższe składki i tym samym obniży koszty związane z płacami.
Wszystko to wygląda trochę jak w krzywym zwierciadle – ale liczby są nieubłagane, a pieniądze zawsze potrzebne – niezależnie od tego czy ma się jedno, dwoje czy więcej dzieci… Ich wychowanie kosztuje – jak policzyli specjaliści z Centrum im. Adama Smitha do momentu ukończenia przez pociechę dwudziestego roku życia trzeba przeznaczyć na jej utrzymanie 176-190 tysięcy złotych. Przy większej liczbie dzieci koszty są relatywnie niższe - na dwoje trzeba wydać 317-350 tysięcy, na troje – 421-460 tysięcy złotych.
 (kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości