Blog

.: szlachetne zdrowie :.

Data dodania: 21.06.2016

Nikomu, kto w rodzinie ma osobę chorą nie muszę tłumaczyć, że publiczna służba zdrowia w naszym kraju najzwyczajniej na świecie się nie sprawdza. O ile lekarz pierwszego kontaktu jest dostępny niemal na każde życzenie, o tyle dostęp do specjalistów jest zdecydowanie utrudniony i odwleczony w czasie. Wystarczy spojrzeć na zestawienia przedstawiające, jak długo czeka się w naszym kraju na realizację świadczeń zdrowotnych. Już na pierwszy rzut oka widać, że zbliżamy się do granicy absurdu – wszystkie liczby oznaczają miesiące… I tak w przypadku urazów ortopedycznych i związanych z tym zabiegów czas oczekiwania to 17,3 miesiąca (dane pochodzą z lutego i marca 2016), wizyta stomatologiczna – 8,5 miesiąca, chirurgia plastyczna – prawie 7 miesięcy, endokrynologia i geriatria – trochę mniej niż pół roku, rehabilitacja 5,3 miesiąca i wreszcie neurochirurgia – 4,7. Taką zatrważająca listę przedstawiła fundacja Watch Health Care, która zajmuje się monitorowaniem dostępu do publicznej opieki medycznej. W Ministerstwie Zdrowia od lat panuje przekonanie, że system jest dysfunkcyjny, brakuje koordynacji i planowania, a pacjent  zapisując się do kilku kolejek jednocześnie po prostu blokuje miejsce innym. Nic więc dziwnego, że ci, którzy mogą (czytaj: ci, których na to stać), nie chcąc czekać miesiącami na wizytę u państwowego lekarza, decydują się na skorzystanie z prywatnej opieki medycznej. Niektórzy robią to regularnie, nie tylko ze względu na czas, ale również sposób podejścia i szacunek do chorego, chociaż czasem  „prywatna wizyta” również nie stanowi wzoru do naśladowania, jeśli chodzi o tzw. kulturę obsługi pacjenta. Ta słaba kondycja publicznej służby zdrowia i niemałe stawki za prywatne porady specjalisty przekładają się na rynek ubezpieczeń zdrowotnych – lawinowo rośnie sprzedaż prywatnych polis, mimo iż nie gwarantują one pełnej opieki medycznej chociażby w nagłych wypadkach lub podczas przeprowadzania poważnych zabiegów operacyjnych. W przekonaniu Polaków jednak dobrze sprawdzają się przy drobnych świadczeniach ambulatoryjnych i pozwalają uniknąć wielomiesięcznych kolejek przy wizytach u lekarzy specjalistów. Dlatego w pierwszym kwartale 2016 roku dodatkową polisę zdrowotną wykupiono dla ponad 1,5 miliona osób, co oznacza że posiadało ją 31% osób więcej niż w 2015 roku. Oczywiście większa część z nich otrzymała takie ubezpieczenie od pracodawcy, ale  285100 osób zdecydowało się z własnej kieszeni pokryć koszty indywidualnej polisy, które rocznie wahają się w granicach 200 – 3000 złotych.  Zatem do sektora ubezpieczeniowego wpłynęło ponad 135 milionów złotych, w tym 21 milionów z prywatnych portfeli.
Poza polisami wielu Polaków korzysta również z abonamentu medycznego, uprawniającego do dostępu do placówek konkretnej firmy. Taki Luxmed ma około miliona abonamentowych pacjentów, a ich liczba stale rośnie. Być może dzięki zwiększającej się popularności opisanych rozwiązań jest szansa na zmniejszenie się kolejek do specjalistów w publicznych poradniach, ale to i tak tylko kropla w morzu potrzeb państwowej służby zdrowia.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości