Blog

.: walka z ciemną stroną :.

Data dodania: 3.12.2016

Jeśli zechcecie przypomnieć sobie baśnie czytane w dzieciństwie lub oglądane bajki, z pewnością dostrzeżecie pewną prawidłowość: w każdej opowieści można dostrzec elementy walki dobra ze złem. Jeśli jednak popatrzeć na otaczającą nas rzeczywistość trzeźwym okiem – okazuje się, że w opowiadaniach zapamiętanych z przedszkola lub szkoły podstawowej niemal jak w lustrze odbijają się bolączki współczesności, również te z dziedziny gospodarki.
Popatrzmy chociażby na Japonię – to trzecia gospodarka na świecie, a powszechnie panujący dostatek jest widoczny gołym okiem. Jednak od pewnego czasu koło napędzające wzrost gospodarczy zdecydowanie zwolniło, pojawiła się deflacja, a dług rządowy sięga niemal 250% PKB. To nie wszystko – bardzo niepokojącym zjawiskiem jest to, iż populacja Japończyków mocno się kurczy, maleje również liczebność siły roboczej, co może świadczyć o tym, że w przyszłości sytuacja wcale się nie polepszy. Prawda jak bardzo przypomina to bajkową „ciemną stronę mocy”? Japonia ma również swojego rycerza - premiera Shinzo Abe, który robi wszystko, aby rozruszać system. W sierpniu ogłosił nowy program reform ekonomicznych, w którym na pobudzenie gospodarki poprzez wydatki infrastrukturalne oraz zasiłki dla najuboższych  przewidziano 13,5 bilionów jenów (132 mld dolarów). Jego celem jest napędzenie popytu, który ma za sobą pociągnąć w górę wskaźniki makroekonomiczne. Aby podnieść liczbę zatrudnionych Abe nawołuje do tego, aby zamężne kobiety zaczęły pracować poza domem, co w tradycyjnym społeczeństwie postrzegane jest jako dziwactwo. Twierdzi również, że trzeba aktywizować wszystkich młodych ludzi, aby starzejące się społeczeństwo podołało gospodarczym wyzwaniom. I tu, jak w czarnym bajkowym scenariuszu, pojawia się kolejny problem – trochę przypominający sceny z japońskich horrorów. Otóż pół miliona młodych osób znajduje się poza nawiasem społeczeństwa. Wszystko za sprawą „hikikomori”, czyli społecznego wycofania, na które cierpi coraz więcej Japończyków. Całe dnie spędzają oni w domu, nie kontaktując się nawet z członkami najbliższej rodziny, a ataki lęku skutecznie odstręczają ich od podejmowania jakichkolwiek interakcji społecznych. To rodzaj cywilizacyjnej choroby Japonii – spowodowanej gównie stresem i wysokimi wymaganiami stawianymi przed każdym członkiem społeczności. Presja sukcesu jest ogromna, a jednostka doświadcza jej na każdym kroku –w domu, szkole, miejscu pracy… Często młodzi ludzie nie są w stanie sprostać wszechogarniającemu wyścigowi szczurów i stawianym wymaganiom – a to powoduje, że odcinają się od kontaktów ze światem. Przerażające jest to, że szacunki mówią nawet o 50% młodzieży, która w mniejszym lub większym stopniu zapada na „hikikomori”. Aby pomóc izolującym się potrzebne są ogromne nakłady finansowe – jednak premier Shinzo Abe twierdzi, że przywrócenie ich do normalnego życia, tak by zaczęli normalnie pracować i w ten sposób wspierać gospodarkę, zaprocentuje zyskiem i pokryje wszelkie poniesione koszty. Czy tak będzie? – jeśli byłaby to bajka, zakończenie powinno być pozytywne – w końcu dobro zwykle tryumfuje. Ale gospodarka bajką nie jest…
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości