Blog

.: ciężarówką przez świat :.

Data dodania: 5.04.2017

Kiedy w Niemczech lub Holandii jedzie się autostradą, ilość ciężarówek naprawdę może przytłaczać – ich sznury ciągną się niemal w nieskończoność i zajmują jeden z pasów autostrady. W naszym kraju wydaje się, że jest ich nieco mniej – ale być może przyczyną jest po prostu mała ilość autostrad. Nie do pozazdroszczenia jest jednak spotkanie, a raczej dogonienie, trucka na niezbyt szerokiej drodze lokalnej lub krajowej, a tego rodzaju sytuacji nie brakuje. Zresztą Polska jest postrzegana jako jeden z czołowych europejskich graczy transportowych, głównie z uwagi na dobrą jakość usług i elastyczność firm. To wiąże się z ogromnym ruchem samochodów ciężarowych na naszych drogach i w okolicach przejść granicznych. Inne, niezbyt przyjemne skutki takiego stanu rzeczy to rozjeżdżone drogi, koleiny, smog w dużych aglomeracjach… Słowem – nic dobrego. Dodatkowo branża przeżywa kłopoty związane z odpływem pracowników: ci starsi odchodzą na zasłużoną emeryturę, młodsi zatrudniają się na Zachodzie, bo tam mogą zarobić więcej. Ponadto z rynku zniknęło wiele państwowych przedsiębiorstw, w których działały szkoły przyzakładowe kształcące kierowców w kategorii C i C+E. Żadne technikum ani szkoła zawodowa nie organizuje kursów dla przyszłych „truckerów”, ta sama sytuacja jest widoczna w wojsku, będącym dotychczas miejscem zdobywania uprawnień do prowadzenia dużych pojazdów. Aby zostać zawodowcem, na szkolenie trzeba przeznaczyć co najmniej 10 tysięcy złotych, ale to nie jedyny wydatek. Dodatkowo trzeba się liczyć z okresowymi opłatami, których wysokość dochodzi do tysiąca złotych. Polski Związek  Pracodawców Transport i Logistyka wspólnie z firmą PwC na koniec ubiegłego roku szacował, że w naszym kraju brakuje około  100 tysięcy kierowców, a specjaliści twierdza, że aby uzupełnić braki do 2025 roku powinno się szkolić około 25 tysięcy kierowców rocznie. Nie dziwi więc fakt, że w polskich firmach przewozowych coraz częściej zatrudnienie znajdują Ukraińcy. Warto jednak przyjrzeć się tendencjom rynku transportowego. Być może już w przeciągu kilkunastu lat branża całkowicie się zmieni. O autonomicznych pojazdach w ostatnim czasie słyszymy dosyć często, i mimo, że budzą wiele kontrowersji, chyba na stałe wpiszą się w krajobraz. Eksperci twierdzą, że nawet w naszym kraju jest to możliwe już za 10-20 lat. I chociaż wielu osobom trudno uwierzyć, że plątanina kabli i zestaw czujników może bezpiecznie prowadzić samochód, to jednak praktyka pokazuje, że jest to i możliwe, i racjonalne. O ile doniesienia o pojedynczych autach bez kierowcy w ruchu ulicznym nie dziwią nikogo, o tyle może zdumiewać konwój pojazdów autonomicznych, i to jeszcze tych największych – czyli ciężarówek. W Singapurze przez kolejne trzy lata takie właśnie konwoje będą poddawane ulicznym testom. Nie byłoby to możliwe bez technologii platooning, w którym pojazdy w zwartej grupie jeden za drugim podążają bardzo blisko siebie. Dzięki wzajemnej łączności i wyposażeniu w specjalne czujniki wszystkie mogą synchronicznie przyspieszać, hamować i skręcać, a co więcej – do prowadzenia wszystkich aut wystarczy tyko jeden kierowca. Warto więc, aby firmy transportowe śledziły trendy już teraz, po to by nie przegapić okazji i wciąż być na transportowym topie.

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości