Blog

.: w kontakcie :.

Data dodania: 18.05.2017

Kiedy czasem mówię młodzieży, że wychowałam się w domu, w którym nie było aparatu telefonicznego – nie wierzą. Kiedy dodaję, że pierwszy kupiony przeze mnie komputer miał wartość samochodu – też nie wierzą… Największe niedowierzanie pojawia się w momencie, gdy stwierdzam, że z Internetem zetknęłam się dopiero na studiach i to tylko w uczelnianym laboratorium, a  później przez wiele lat maile mogłam odbierać tylko w pracy, bo korzystanie z sieci w domu było związane z niebotycznymi wydatkami. No cóż, w dzisiejszych czasach, gdy każdy ma na wyciągnięcie ręki własnego smartfona z Internetem i dostępem do poczty elektronicznej i tysięcy aplikacji – też bym pewnie nie uwierzyła w historie sprzed lat. Z drugiej strony, kiedy przypominam sobie, jak pracowali zawodowo moi rodzice i jak wyglądał ich czas wolny – trochę im zazdroszczę. Praca zostawała w pracy, a wolny czas spędzało się z rodziną i przyjaciółmi. Teraz, mimo wielu udogodnień i technologicznych rozwiązań ułatwiających zawodowe życie, czas przeznaczony na odpoczynek dziwnie się kurczy. Trzeba przyznać, że wspomniane „ułatwiacze” skutecznie w tym pomagają, tak jak chociażby dostęp do skrzynki pocztowej przez całą dobę. Pół biedy, jeśli to nasze prywatne konto, dzięki któremu podtrzymujemy ważne dla nas kontakty, jednak najczęściej chodzi o służbowy mailbox. W praktyce odłączenie czy odcięcie się od firmowych spraw po wyjściu z pracy jest niezwykle trudne, bo tylko pracownicy „w kontakcie 24/24” są uważani za niezawodnych. Z przeprowadzonego cztery lata temu przez GFI badania, 80% zatrudnionych czyta maile ze służbowej skrzynki również w weekendy, 1/3 odpowiada na nie w ciągu 15 minut, a czas reakcji kolejnych 25 % wynosi pół godziny. Nic więc dziwnego, że telefon z dostępem do sieci towarzyszy nam wszędzie: na spacerze, przebieżce, grillu u znajomych, spotkaniu z przyjaciółmi, w teatrze i kinie, na zakupach… Zawsze pod ręką, dyskretnym piknięciem oznajmiający nadejście wiadomości, sprawia, że ciągle jesteśmy w kontakcie, chcąc nie chcąc niemal ciągle sprawdzamy pocztę, by w razie potrzeby szybko odpowiedzieć na otrzymaną wiadomość. To niemal obsesja, zresztą to właśnie odbieranie poczty należy do najsilniej uzależniających czynności. Coraz więcej osób przyznaje, że czuje dyskomfort, gdy nie może skorzystać ze swojego smatfona, pojawiła się również jednostka chorobowa – monofobia, rodzaj neurozy, związanej ze strachem przed brakiem dostępu do telefonu komórkowego.
W pracy z kolei całe zamieszanie związane ze sprawdzaniem poczty, odpowiadaniem na maile, czekaniem na kolejne wiadomości zajmuje nawet 1/3 całego czasu spędzanego w firmie. Mało tego, te czynności potrafią zmęczyć pracownika, zanim ten rozpocznie wykonywanie właściwych czynności służbowych. I jak tu mówić o efektywności oraz o higienie psychicznej? Niektórzy pracodawcy już dostrzegli ten problem i stosują różnorodne metody, aby zatrudnieni mieli czas na prywatne życie, by przestali funkcjonować na zasadzie automatów, by mogli oderwać się od zawodowych obowiązków, odpocząć i naładować akumulatory. Bardzo pozytywnym przykładem ochrony pracowniczego czasu wolnego jest wdrożony w Volkswagenie program nieprzesyłania wiadomości tym pracownikom, którzy zakończyli już pracę w danym dniu. Z kolei Daimler promuje inicjatywę „Wakacyjny mail”, co pozwala automatycznie opróżnić z maili  skrzynki odbiorcze pracowników, gdy przebywają oni na wakacjach. To swojego rodzaju zmiana sposobu postrzegania pracowniczej rzeczywistości. Może więc czasem warto przestać być w ciągłym „kontakcie” i zadbać o kontakt z najbliższymi, najlepiej na łonie natury i poza zasięgiem, bo w innym przypadku o odcięcie może być trudno.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości