Blog

.: podrabiane :.

Data dodania: 21.05.2017

Dla niektórych marka się liczy, a może powinnam napisać, że liczy się dla większości konsumentów. I być może w dzisiejszej notce nie będę obiektywna, bo dla mnie logo nawet najbardziej uznanego producenta nie jest czynnikiem przesądzającym o zakupie – najzwyczajniej na świecie nie przywiązuję do niego wagi. Wstyd się przyznać, ale czasem po prostu nie zauważam  albo nie odróżniam znaków graficznych, jakimi marki sygnują swoje wyroby i z tego powodu w kontaktach towarzyskich zdarza mi się popełnić faux-pas. Rozumiem jednak i szanuję, że ktoś może mieć odmienne od moich poglądy i wierzę, że marka może mieć znaczenie. Jak wskazują jednak badania psychologiczne przeprowadzane co pewien wśród różnych osób najczęstszym powodem sięgania po markowe produkty jest przeświadczenie, że dzięki zakupowi staniemy się kimś lepszym, poprawimy własne samopoczucie i zyskujemy poczucie prestiżu. Jednak to nie jedyny powód, dla którego decyzje zakupowe uzależniane są od producenckiego logo. Często marka to gwarancja, że nabytek będzie służył dłużej, został wykonany z materiałów wysokiej jakości, posiada wszystkie wymagane atesty i certyfikaty, w tym również te dotyczące bezpieczeństwa, jest funkcjonalny oraz wytworzony z myślą o konsumencie i zaspokojeniu jego potrzeb. Jednym słowem – produkt markowy to po prostu ideał, a skoro tak, wielu producentów będzie chciało go naśladować. Pół biedy jeśli to naśladownictwo mieści się w pewnych granicach, a wytworzone towary różnią się od oryginałów w sposób nie budzący wątpliwości. Zupełnie inaczej rzecz ma się z podróbkami. Coraz trudniej jest odróżnić oryginalne produkty od fałszywek, co więcej w wielu przypadkach jest to możliwe dopiero podczas drobiazgowego porównywania obu egzemplarzy. Nic więc dziwnego, że handel podróbkami kwitnie – w roku 2016 zgodnie z szacunkami OECD jego wartość wyniosła 461 mld dolarów – czyli w przybliżeniu tyle, ile dochód narodowy Polski. Specjaliści pokusili się również o policzenie, jak duży jest udział fałszywek na rynku europejskim i światowym . W tym pierwszym przypadku mówi się o 5%, w skali globalnej - o 2,5%, chociaż są branże, w których ten odsetek jest większy, na przykład wśród urządzeń elektronicznych wynosi 6,5%. Jednak nie tylko laptopy, smartfony lub ubrania i dodatki udają markowe produkty. Podrabia się niemal wszystko: buty, biżuterię, perfumy, zegarki, części maszyn, chemikalia, kawę, mleko, makaron, papierosy, czekoladę, ryż oraz, co jest chyba najbardziej niebezpieczne w całym procederze, leki i preparaty medyczne. Najczęściej produkcja pseudo-marek odbywa się w Chinach (63,2% ), Hongkongu (21,3%), Turcji (3,3%), Singapurze (1,9%), Tajlandii (1,6%), Indiach (1,2%), Maroku (0,6%), Zjednoczonych Emiratach Arabskich (0,5 %) oraz Pakistanie i Egipcie (po 0,4%.). Co więcej, opisanym procederem zajmują się dobrze zorganizowane gangi, działające niemal jak światowe korporacje na globalną skalę, a handel online zdaje się sprzyjać dystrybucji fałszywek.  Jednak taka działalność odbija się czkawką w gospodarce -  oznacza straty dla producentów, sprzedawców, pojedynczych konsumentów oraz rządów poszczególnych państw z uwagi na zmniejszone wpływy podatkowe. Powstaje zatem pytanie - dlaczego kupujemy podrabiane produkty? Najbardziej oczywista wydaje się odpowiedź – bo są tanie, jednak uważniejsza analiza sytuacji nie uprawnia do wyciągnięcia jedynie takiego wniosku. Badacze problem skłaniają się do tezy, że zasadniczym powodem nabywania nieoryginalnych wyrobów jest pragnienie posiadania towaru luksusowego, by zrobić wrażenie na innych. Podróbka jest substytutem upragnionej marki z wysokiej półki, jednak „działa” tylko do czasu, gdy wszyscy w otoczeniu widzą w niej oryginał. W Polsce aż 65% badanych konsumentów zadeklarowało, że kupiło kiedyś podróbkę, a 42% osób z tej grupy zrobiło to świadomie.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości