Data dodania: 23.03.2009
Niespełnionym marzeniem mojej mamy były meble ze Swarzędza. W czasach meblościanek z płyt wiórowych, pokrytych laminatem, swarzędzkie szlachetne drewno i wzornictwo wywodzące się z zasobnych, mieszczańskich i szlacheckich domów, było równoznaczne z wysokim statusem społecznym i gwarantowaną jakością. Z tym meble swarzędzkie kojarzą mi się do dziś: „najwyższa półka” i wysokie ceny.
I również to właśnie stało się przyczyną kłopotów przedsiębiorstwa. Zbyt wąski krąg odbiorców, których stać było również na to, aby luksusowe meble sprowadzać z zagranicy; krótkie serie, wymagające dużych nakładów środków i pracy – bo niektóre elementy wykonywano ręcznie; nie do końca przemyślane decyzje dotyczące przejmowania dodatkowych zakładów produkcyjnych. Skutek – likwidacja przedsiębiorstwa. A przecież mogło być inaczej. Podejrzewam, że większość z Was jako receptę zasugerowałaby:
Pomysły możnaby mnożyć – fakty są takie: błędy w zarządzaniu i planowanie w zbyt krótkiej perspektywie czasowej zazwyczaj nie wychodzą „na zdrowie”. A zielone logo z trzema świerkami i napisem SWARZĘDZ zostanie synonimem luksusu i trącącego naftaliną wzornictwa.
M.