Blog

.: nauka i sztywna podaż :.

Data dodania: 8.12.2009

O tym, że elastyczność cenowa podaży dzieł Matejki jest równa zero, czyli zmiana ceny nie wywołuje reakcji po stronie podaży, chyba nie muszę nikogo przekonywać. Przecież nasz wielki mistrz nic nowego nie namaluje choćbyśmy płacili miliony. Podobnie jest z innymi dziełami sztuki, których twórcy już nie żyją. Ale może to da się zmienić. Dlaczego stawiam tak śmiałą tezę? Nie chodzi mi bynajmniej  o eksperymenty z związane z klonowaniem czy powielaniem łańcucha DNA wielkich twórców, ale zupełnie o coś innego.

Na świecie jest podobno jedynie  696 egzemplarzy skrzypiec pochodzących ze słynnej włoskiej pracowni lutniczej Antonio Giacomo Stradivariego. W opinii ekspertów wyróżniają się one barwą dźwięku, a naukowcy od wielu lat usiłują zbadać, dlaczego brzmienie XVIII-wiecznego instrumentu jest tak wyjątkowe. Wysuwano najprzeróżniejsze hipotezy: a to, że w wyniku ochłodzenia klimatu klonowe drewno, którego używał słynny lutnik miało bardziej zwartą strukturę, lub że stosował on specjalnie połączenie chemikaliów dla usunięcia z materiału robaków, aż po tezę o cudownych właściwościach werniksu, powlekającego pudło rezonansowe. Wszystkie okazały się nieprawdziwe. A jednak badacze znaleźli sposób na uzyskanie stradivariuszowskiego brzmienia współcześnie wykonanego instrumentu. Okazało się, że za niespotykane walory dźwiękowe odpowiada grzyb Xylaria longipes (próchnilec długotrzonkowy), pasożytujący na drewnie z którego wykonano skrzypce. To odkrycie potwierdził test w szwajcarskim Osnabruck, wykonany na podobieństwo ślepych testów konsumenckich: zgromadzonym w sali koncertowej 180 osobom – ekspertom i znawcom sztuki wiolinistycznej zaprezentowano koncert brytyjskiego artysty Matthew Truslera. Grał on, ukryty za kotarą, na pięciu różnych instrumentach: czterech wykonanych współcześnie i jednym pochodzącym z pracowni Stradivariego. Zadaniem słuchaczy była ocena barwy dźwięku skrzypiec. Co ciekawe, aż 113 osób rozpoznało „charakterystyczne, aksamitne, pełne brzmienie” stradivariusa w skrzypcach zrobionych na potrzeby badania przez Michaela Rhonheimera z wykorzystaniem biochemicznej wiedzy profesora Francisa Schwarze, od lat badającego pasożytujące na drzewach grzyby.

Jak widać – Stradivariego nie wskrzesimy, ale brzmienie skrzypiec przez niego wykonanych można próbować powielić. I to z sukcesem, więc drżyjcie posiadacze unikatowych eksponatów – być może ich podaż już nie będzie sztywna. Ciekawe tylko, co powiedzą na to inwestorzy lokujący swoje aktywa w Artist Rare Instrument Fund – funduszu inwestującym w instrumenty muzyczne.
 

(kaga)
 

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości