Blog

.: czy to już sukces :.

Data dodania: 2.02.2010

Ostatnio tutaj, na blogu, i w komentarzach często przewija się słowo sukces, zarówno w kontekście działalności gospodarczej, jak i realizacji osobistych planów i zamierzeń. To, czy sięgnęliśmy po laury, czy też dopiero stawiamy pierwsze kroki na drodze ku szczytowi, zależy od naszych własnych ambicji i aspiracji. Podobnie jest z przedsiębiorstwami: dla drobnych przedsiębiorców sukcesem może być utrzymanie się na rynku dłużej niż rok, dla międzynarodowych koncernów to 60% udział w globalnym rynku. Według profesora Zbigniewa Pietrasińskiego, psychologa, „sukces to osiągnięcie czegoś ważnego dzięki własnemu wysiłkowi i staraniom". W takim rozumieniu powodzenie, pomyślny wynik naszego działania nie jest dziełem przypadku lub zbiegu okoliczności, nie zależy od ślepego trafu, trzeba go zwyczajnie wypracować. Zatem sukcesem nie będzie wygrana w totolotka, ani znalezienie sporej kwoty pieniędzy na ulicy – bo nie wiąże się to z żadną pracą.
Ciekawy sondaż przeprowadził w dniach 7-10 stycznia TNS OBOP. Ankieterzy zapytali 1001 losowo dobranych osób powyżej 15 roku życia o to, co w ich przekonaniu jest źródłem sukcesu. Uzyskane w ten sposób dane są niezwykle interesujące: 36% badanych za najważniejszy czynnik powodzenia uznała znajomości, a kolejne 21% - nieuczciwe sposoby. Zaledwie 17% badanych jako źródło powodzenia wskazało własną pracę, czyli to, co z definicji powinno warunkować osiągnięcie sukcesu. Co ciekawe – są to osoby wykształcone, o wysokiej pozycji społecznej. Te z wykształceniem podstawowym lub gimnazjalnym wiążą dokonania z niezbyt uczciwymi praktykami. Zatem w naszym społeczeństwie ciągle aktualne jest powiedzenie, że „pierwszy milion trzeba ukraść” i tak wygląda droga do tego, aby zająć wysokie stanowisko lub stać się sławnym i bogatym. Coś w tym chyba jest, bo gdy na zajęciach z podstaw przedsiębiorczości rozmawiam z moimi uczniami na temat prowadzenia własnej działalności gospodarczej lub rozliczania się ze zobowiązań podatkowych, z przykrością zauważam, że dla młodych najbardziej liczy się sposób na „zakombinowanie”, „omijanie” czy „naginanie” przepisów. Trochę wygląda mi to jak mentalność Kalego – ale wspomniane poglądy znajdują coraz więcej zwolenników. Być może należy częściej pokazywać dobre praktyki, uwrażliwiać społeczeństwo na etyczne aspekty działalności, tak aby słowo „przedsiębiorczy” straciło negatywne konotacje i przestało kojarzyć się z aferami i działaniem na granicy prawa. Ech, szkoda gadać…
Aby jednak zakończyć optymistycznie… Chciałabym serdecznie pogratulować Krystianowi zwycięstwa w konkursie, i zapytać – czy to już sukces, czy dopiero etap na  drodze po najwyższe laury?

(kaga)
 

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości