Blog

.: ujarzmić naturę :.

Data dodania: 4.05.2010

W XXI wieku świat to globalna wioska, w której można poruszać się niemal bez ograniczeń i to stosunkowo szybko – podobno doba wystarczy, by znaleźć się w dowolnym miejscu globu. I nagle przyroda pokazuje na co ją stać: chmura wulkanicznego popiołu paraliżuje komunikację lotniczą z krajami Europy. Niby nie na długo – ale skutki są znaczne.

 

Zacznijmy od tych najbardziej oczywistych: strat linii lotniczych. Unijny komisarz ds. transportu Siim Kallas oszacował je na 1,5 do 2,5 mld euro. Na podobnym stanowisku stoi Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) - wyliczyło, że dziennie żegluga powietrzna traciła blisko czterysta milionów dolarów. Jednak na tym nie koniec – skoro mamy globalną wioskę to i globalny łańcuch dostaw. Wystarczy, że zawiedzie jedno ogniwo – transport i… mamy konsekwencje, a może sekwencję utraconych możliwości, liczonych w milionach.

 

Przykład? - bardzo proszę: afrykańscy i brazylijscy rolnicy i pracownicy związani z produkcją żywności. Przepełnione magazyny, z których nie można było odtransportować towarów do Europy, oznaczały przymusowe przestoje w zbiorach, a zatem i znacznie zmniejszone pensje. W Kenii ponad 5000 pracowników zatrudnionych przy uprawach kwiatów i warzyw nie pracowało co najmniej przez 2 dni. 3000 ton kwiatów i warzyw o wartości 9 mln nie dotarło do odbiorców – zostały na międzynarodowym lotnisku w Nairobi. Analogicznie, zła passa dotknęła importerów – na ponad 1,2 mln dolarów oblicza straty firma Blue Pile z Londynu, zajmująca się sprowadzeniem owoców z Brazylii, Ghany, Egiptu i RPA.

 

Kłopoty miały również fabryki Volkswagena w Chinach – zamknięta przestrzeń powietrzna nad Europą uniemożliwiła dostawy elektronicznych podzespołów produkowanych w Niemczech. Prawdopodobnie nie zaważy to na strategii niemieckiego koncernu i nie wpłynie negatywnie na plany wprowadzenia na chiński rynek nowych modeli aut z charakterystycznym logo VW, ale z pewnością przyczyniło się do produkcyjnych „poślizgów”. Podobne kłopoty miał koncern BMW – opóźniono produkcję blisko 7 tysięcy samochodów i czasowo zamknięto linie produkcyjne w Dingolfing, Ratyzbonie i Monachium. Z kolei w USA firmy kurierskie UPS i FedEx poniosły znaczne koszty związane z wysłaniem do klientów zawiadomień o opóźnieniach w przekazywaniu paczek za ocean.

 

Przykłady można by mnożyć, ale jedno jest pewne - krótkoterminowe zakłócenia mogą przełożyć się na ogromne straty w ogólnoświatowej gospodarce. Czyżby efekt motyla?

 

Na dodatek - eksperci przewidują, że na tym nie koniec – islandzkie wulkany nadal są aktywne. Zatem konia z rzędem temu, kto ujarzmi przyrodę. I wielkie brawa dla przedsiębiorczych Islandczyków, którzy w sklepie internetowym rozpoczęli sprzedaż wulkanicznego popiołu – 160 gramów kosztuje 108 USD czyli 82 euro.

(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości