Blog

cd. Współpraca czy walka ...

Data dodania: 10.07.2008

Dział marketingu zazwyczaj skupia w swoich szeregach humanistów bujających w obłokach, ale o bardzo szerokich horyzontach. Kreują oni „coraz to nowe potrzeby nabywców, znajdują rozwiązania mające je zaspokoić, szukają sposobów przekonania konsumentów, że właśnie ten produkt jest tym, którego zawsze szukali, o którym marzyli i który na pewno uczyni ich szczęśliwszymi”. Dlatego też wprowadzają trzy nowe zapachy płynów do kąpieli, inne kolory zakrętek na dezodorantach itp.
Dział produkcji natomiast to ludzie o ścisłych umysłach, którzy zorientowani są przede wszystkim na cel, konkretni i przywiązani do liczb. Dlatego dla nich światopogląd Henry`go Forda: „u nas można kupić samochód w każdym kolorze, o ile jest to kolor czarny” jest idealny. Taki sposób myślenia powoduje, iż pomysły „tych z marketingu” podnoszą im ciśnienie. Bo dla działu produkcji wprowadzenie kilku nowych partii płynu do kąpieli, zmiana koloru opakowania, to przede wszystkim koszty związane z przestawieniem maszyn, zakupem dodatkowych surowców, i czasem jaki trzeba poświecić na wyprodukowanie nowości.
Pojawia się więc pytanie: co zrobić żeby firma jednak funkcjonowała prawidłowo i z sukcesami?
Tak na przykład Przemysław Powalacz (prezes Sanitecu Koło) wprowadził w swojej firmie filozofię zespołów projektowych, w skład których wchodzą specjaliści różnych działów, m.in. produkcji i marketingu. Zespoły takie wspólnie pracują nad określonym celem. Taki sposób pracy nad nowościami powoduje, iż firma staje się organizacją uczącą się, ponieważ ci z działu produkcji bardziej rozumieją tych od marketingu i vice versa.
Prezesi innych firm mają różne poglądy na temat „konfliktów” obu działów, jedni uważają że przynoszą one korzyści firmie inni wręcz przeciwnie. O ich poglądach przeczytacie w artykule na podstawie, którego powstał wczorajszy i dzisiejszy wpis: „Marketing kontra produkcja” Manager Magazin lipiec 2008r.
M.
Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości