Blog

.: ach te ubezpieczenia :.

Data dodania: 14.12.2010

Podobno ubezpieczyć można wszystko – nogi sławnego piłkarza, łokcie i nadgarstki modelki, głos znanego śpiewaka operowego, kubki smakowe menadżera odpowiedzialnego za zakup wina… Problemem może być jedynie oszacowanie prawdopodobieństwa wystąpienia określonego zdarzenia oraz wysokość składki ubezpieczeniowej, na którą nie każdego stać. Oczywiście wszyscy zainteresowani byliby zadowoleni, gdyby okoliczności opisane w umowie ubezpieczeniowej nigdy nie zaszły – ubezpieczony nie poniósłby szkody, a ubezpieczyciel zatrzymał wpłacone pieniądze i nie musiał „dokładać z własnej kieszeni”.

 

Znacznie gorzej wygląda sytuacja, gdy towarzystwo ubezpieczeniowe odmawia wypłaty świadczenia – ostatnio w mediach głośno o perypetiach żaglowca „Fryderyk Chopin”. 29 października podczas sztormu na Atlantyku jednostka straciła oba maszty. Konieczne było holowanie do najbliższego portu – Falmouth w Wielkiej Brytanii. Wydawałoby się, że z remontem nie będzie większego problemu – naprawę uszkodzeń wyceniono na ponad milion złotych, ale można ją było zrealizować w przeciągu kwartału. Jednak to co dla armatora było oczywiste, dla towarzystwa ubezpieczeniowego już nie. PZU odmówiło wypłaty świadczenia ubezpieczeniowego, a kością niezgody stała się interpretacja terminu „heavy weather". W przekonaniu kapitana oznacza on „warunki sztormowe”, przedstawiciel ubezpieczyciela twierdzi, że sztorm nie wystarczy, sytuacja musi być ekstremalna i nie do przewidzenia na danym akwenie.

 

Nie zawsze zatem wystarczy uważne czytanie umowy – trzeba również porozumieć się co do jej interpretacji. W przypadku rozbieżności konieczna może okazać się interpretacja sądu – skierowanie pozwu zapowiedział armator „Fryderyka Chopina”, jeśli nie uda się zawrzeć ugody z PZU. Jak sprawa się rozwiąże – zobaczymy. Pewnie będzie jeszcze o niej głośno w mediach.

 

(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości