Blog

.: porządki nie tylko wiosenne :.

Data dodania: 17.03.2011

Jeśli chodzi o pojazdy mechaniczne przyznam bez bicia – nie jestem fanką ich pucowania, w myśl zasady, że samochód służy do jeżdżenia, natomiast  brud o warstwie cieńszej niż centymetr jest nieszkodliwy, a powyżej centymetra sam odpada. Jednak zaświeciło słońce i niestety, moje poglądy uległy zmianie o 180 stopni. Czas do myjni – pomyślałam, i tradycyjnie zostawiłam autko na kilka godzin chłopakom w pobliskim zakładzie. Zostawiłam – bo kolejka była spora… zatem popyt jest. Popatrzmy zatem na rynek samochodowych myjni. Różnorodność jest ogromna: myjnie automatyczne (tunelowe, portalowe) i ręczne – te z obsługą i te, w których musimy operować myjką sami. Z szacunkowych danych wynika, że w Polsce jedna myjnia przypada na 11 tysięcy mieszkańców. Dla porównania – na zachodzie te proporcje wynoszą 1:5 tysięcy. I chociaż rynek w dużych aglomeracjach wydaje się nasycony – to w mniejszych miejscowościach oraz w okolicach centrów handlowych można jeszcze znaleźć interesującą lokalizację. Tę niszę powoli zagospodarowują: Tesco, Biedronka, Polomarket, E.Leclerc, Intermarche i Netto, dzięki czemu w ciągu najbliższych dwóch lat liczna „przymarketowych” myjni prawdopodobnie zwiększy się nawet czterdziestokrotnie. I chociaż większość z nich ma działać na zasadzie franszyzy, to pomysł jest warty rozważenia – ze względu na szacunkowy czas zwrotu– średnio około 3 lat. Aby stać się franczyzobiorcą trzystanowiskowej myjni należy dysponować wkładem w wysokości 150 tysięcy złotych, co stanowi 30% wartości inwestycji.
Trochę inną strategię stosują drobni przedsiębiorcy – ci, którym powierzam swoje autko to młodzi ludzie, prowadzący myjnię w odpowiednio przystosowanym garażu. Fundusze pozyskali dzięki dotacji z urzędu pracy. Na początek wystarczyło – a że pracę wykonują solidnie – to i klientów im nie brakuje.
Tutaj możecie przeczytać więcej na temat perspektyw finansowych prowadzenia samochodowej myjni.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości