Blog

.: okręgowe :.

Data dodania: 4.03.2012

Na samym wstępie chylę czoła przed wszystkimi finalistami. Jesteście naprawdę wielcy! Bo zmagania na drugim etapie do najłatwiejszych nie należały. Jednak po dłuższych przemyśleniach ciśnie mi się na usta, pardon - na ekran komputera - kilka refleksji.

 

Przede wszystkim poziom trudności testu - mierzony za pomocą progu punktowego kwalifikującego do drugiego etapu eliminacji okręgowych. To chyba najniższe wartości w historii olimpiady - od 11,5 pkt. w okręgu krakowskim, po 19 pkt. na warszawskim SGH.

 

A teraz popatrzmy na indywidualne wyniki zawodników - ileż rezultatów na minusie… Tak źle chyba jeszcze nigdy nie było. I teraz pytanie - czy naprawdę wśród ponad 1200 osób zakwalifikowanych do „okręgu”, aż tyle znalazło się tam przez przypadek? Trochę trudno mi w to uwierzyć, chociaż nie wykluczam, że byli i tacy, którzy od grudnia pracowali niewiele lub nie pracowali wcale.

 

Mam wrażenie, że tak fatalne wyniki mają swoją przyczynę w nie do końca dobrze opracowanym teście. Po prostu był zbyt trudny, skonstruowany trochę na zasadzie: zalecana literatura sobie, a pytania sobie… I teraz siedzi sobie taki zawodnik (załóżymy, że poświęcił trochę czasu na przygotowanie się do zawodów) i widzi, że trochę z nim kiepsko - jest pewny odpowiedzi na 5 pytań za dwa punkty, i na 7 za jeden. Szybko liczy: 10+7=17. Tylko 17. Z takim dorobkiem nie ma szans, bo we wcześniejszych edycjach trzeba było mieć tak około 30 pkt., żeby przejść do case-ów, a ponad 40, żeby w nich o coś zawalczyć. Więc zaczyna się strzelanie i liczenie na celne oko. A jak to się kończy – widać.

 

Wniosek: do pięćdziesiątki weszli ci, którzy: a) byli świetnie przygotowani, lub b) byli niezwykle odporni psychicznie, lub c) mieli mnóstwo szczęścia, lub d) zdali się na przypadek. To niemal tak jak w prawdziwym biznesie – powodzenie przedsięwzięcia  nierzadko wynika z pewnego splotu okoliczności. Tylko czy aby na pewno możemy wtedy mówić o sukcesie?

 

Skoro przy teście jesteśmy – pozwolę sobie na uwagę merytoryczną. W części za 2 punkty pojawiło się pytanie:

 

Pracownik zatrudniony na umowę na czas nieokreślony:
a. ma obowiązek zrezygnować z urlopu na uzasadnioną prośbę kierownika,
b. ma obowiązek przeciwdziałać dyskryminacji w miejscu pracy,
c. ma obowiązek podania powodu rozwiązania umowy w wypowiedzeniu,
d. ma obowiązek wyposażyć swoje stanowisko pracy w niezbędne środki techniczne.

 

Według klucza prawidłową odpowiedzią jest a. Czy aby na pewno? Przeanalizujmy to sobie w oparciu o Kodeks pracy, w którym wyraźnie zapisano:
Art. 152.   § 2. Pracownik nie może zrzec się prawa do urlopu. Art. 167. 240)  § 1. Pracodawca może odwołać pracownika z urlopu tylko wówczas, gdy jego obecności w zakładzie wymagają okoliczności nieprzewidziane w chwili rozpoczynania urlopu.

 

I teraz moja wątpliwość: czy aby na pewno „odwołać” jest równoznaczne ze „zrezygnować”. Moim zdaniem nie, i tu posłużę się definicjami słownikowymi:

 

„odwołać - wezwać kogoś do powrotu z jakiegoś miejsca”;

 

„rezygnacja - zrzeczenie się czegoś, odstąpienie od czegoś, zaniechanie, ustąpienie”. Hmmm, mój nieżyjący już profesor od matmy rzekłby: co należało dowieść…

 

Żeby jednak zakończyć miłym akcentem – zadania sytuacyjne były świetne. Dobrze sformułowane, zrozumiałe, zgodne z tematem przewodnim – jednym słowem – piątka z plusem.

 

(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości