Blog

.: jak za dawnych lat :.

Data dodania: 23.03.2012

Ta notka mogłaby zacząć się tak: kiedy chodziłam do podstawówki… Albo: zapytajcie rodziców, czy pamiętają takie hasło – dziś oszczędzasz w SKO, jutro… Faktem jest, że większość obecnych trzydziesto- i czterdziestolatków pamięta czasy, kiedy z kolorową „książeczką” w jednej i banknotami lub monetami w drugiej ręce biegło do wychowawczyni, aby „wpłacić” na SKO – czyli do Szkolnej Kasy Oszczędności. Kokosów z tego nie było, ale uczyliśmy się, jak można odkładać pieniądze, a w szkolnych kuluarach nierzadko toczyła się debata, ile to lizaków lub oranżadki w proszku (porozmawiajcie z rodzicami cóż to był za rarytas) będzie można w przyszłości kupić za zaoszczędzone złotówki.

Teraz szkolne kasy triumfalnie wracają (chociaż prawdę mówiąc – nigdy na dobre nie zniknęły). Najmłodsi otrzymają fajne gadżety –  plastykowe karty, do złudzenia przypominające te prawdziwe karty płatnicze. Co prawda będą one służyły jedynie jako ściągawka z numerem konta, na którym uczeń gromadzi finansowe środki, ale za to będzie je można za kilka lat przekształcić w klasyczny rachunek ROR. To oznacza, że nawet przed ukończeniem 13. roku życia dzieci będą mogły zetknąć się z bankowością dla indywidualnego klienta. Bardzo fajnym pomysłem jest również wprowadzenie internetowego systemu transakcyjnego, w który za pomocą loginu i hasła najmłodsi klienci będą mogli zarządzać swoimi pieniędzmi – np. przelewać je na różne subkonta danego rachunku. Oczywiście środki będą oprocentowane – jak na razie 5% w skali roku.

Za moich czasów tego nie było, ale zdecydowanie uważam, że to bardzo atrakcyjna forma zachęcania do korzystania z bankowych usług. To się nazywa przyszłościowe myślenie!

(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości