Blog

.: bankowa wirtualizacja :.

Data dodania: 16.10.2012

bankCiekawe, jak wielu dorosłych Polaków w przeciągu ostatniego roku odwiedziło oddział swojego banku? Przyznam się, że ja ani razu. Większość płatności wykonuję kartą, większe kwoty przelewam, korzystając z internetowego konta i czasem zdarza mi się podjąć gotówkę w bankomacie. Zatem – nie chodzę do tradycyjnych placówek, bo nie mam takiej potrzeby. A jak wyglądam na tle innych?

Najnowsze badania TNS Polska dla Banku Zachodniego WBK wskazują że od stycznia do kwietnia 2012 r. liczba klientów z internetowym kontem osiągnęła poziom 49%. To naprawdę duży wzrost, zważywszy, że jeszcze 10 lat temu podobnych udogodnień używało jedynie 2%. I choć obecnie 68% przyznaje się do wizyt w oddziałach, to i tak 85% badanych kilka razy w miesiącu korzysta z dobrodziejstw bankowości elektronicznej.

Interesujący jest powód, dla którego tak duży odsetek osób załatwia swoje sprawy finansowe w tradycyjnych placówkach.

Być może jest to spowodowane najzwyklejszym przyzwyczajeniem lub nawet mentalnością – dla niektórych konwersacja z pracownikiem na sali operacyjnej czy pobranie gotówki w kasie jest najbardziej naturalną formą kontaktu z bankiem. To takie tradycyjne podejście – można postać w kolejce (być może wtedy bankowa usługa ma dla nas większą wartość), można dotknąć gotówki wypłacanej w szeleszczących banknotach (w mniemaniu niektórych to jedyna akceptowalna forma pieniądza), wyjaśnić wątpliwości w rozmowie twarzą w twarz… Klient ma wtedy wrażenie namacalności, a bankowy świat jest bardzo rzeczywisty.

Innym wyjaśnieniem może być fakt, że z niektórych usług ciągle jeszcze nie można skorzystać bez wizyty w oddziale, mimo, że próby wirtualizacji większości z nich zakończono powodzeniem. O ile kredyt gotówkowy można zaciągnąć bez wychodzenia z domu – wypełniając dokument on-line i potwierdzając dane w nim zawarte przesłaniem symbolicznej kwoty z internetowego konta, co jednocześnie weryfikuje tożsamość klienta oraz zastępuje podpis na tradycyjnej umowie, to jednak kredytu mieszkaniowego raczej w ten sposób nie uzyskamy. Podobnie jak z kredytem hipotecznym ma się sprawa z produktami inwestycyjnymi.

Jednak wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że zmierzamy ku bankowej wirtualizacji. Przemawia za tym miedzy innymi fakt, że produkty bankowe nie są namacalne – istnieją jako elektroniczne pieniądze. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby przenieść handel nimi w świat elektronicznych obwodów i systemów. Zresztą prekursorzy wirtualnych oddziałów bardzo je sobie chwalą  pod względem możliwości kontaktu z najlepszymi specjalistami w branży oraz z uwagi na elastyczność przejawiającą się w całodobowym dostępie do usług. Nie bez znaczenia jest stopień rozwoju technologicznego – do procesu wirtualizacji pod kątem technicznym dojrzały i banki i klienci.

I jeszcze jedna, niebagatelnej wagi przesłanka, czyli koszty! Przecież utrzymanie oddziału pochłania spore wydatki, niewspółmiernie większe niż wprowadzenie transakcji w wirtualną rzeczywistość. Czy zatem za kilka lat wizyta w oddziale banku nie odejdzie do lamusa? Moim zdaniem tak, jednak decyzję co do pozytywnej lub negatywnej oceny tej sytuacji pozostawiam Wam.

(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości