Data dodania: 17.11.2012
Z inicjatywy Grupy KRUK, zajmującej się – jak to ładnie brzmi! – zarządzaniem wierzytelnościami, 17 listopada obchodzimy Dzień bez długów.
To sposób na skłonienie członków gospodarstw domowych do przyjrzenia się własnym finansom. Dane mówią same za siebie – bankom lub SKOK-om jesteśmy winni 534,9 mld zł. Aż 321,2 mld zł to kredyty mieszkaniowe, pozostała część to kredyty gotówkowe, w rachunku , ratalne, samochodowe oraz zadłużenie na kartach. Ale to nie wszystko: nikt nie jest w stanie policzyć, jak dużo pieniędzy trzeba oddać różnego rodzaju firmom pożyczkowym. A przecież taki sposób pozyskiwania pieniędzy w domowym budżecie nie należy do rzadkości.
Właściwie, trudno się dziwić, wziąwszy pod uwagę badania Millward Brown SMG/KRC przeprowadzone na początku listopada. W ich świetle 12% Polaków nie kontroluje swoich finansów, a 29% robi to nieregularnie. Co ciekawe – sposobem na weryfikowanie wydawanych kwot jest najczęściej… pamięć – zapamiętywanie deklaruje ponad 70% badanych, zapisywanie 32%, 15% - korzystanie z odpowiednich programów. Ciekawe tylko, jaka część domowego budżetu rozpływa się w nicości – pomiędzy zapamiętaniem a zapisaniem zazwyczaj upływa trochę czasu. Jeśli dodać do tego tendencję do nadmiernej konsumpcji i nieprzemyślanych zakupów, nie powinno dziwić, że zaciągamy długi bez wahania, a gdy nie jesteśmy w stanie ich spłacać, zadłużamy się znowu, zaciągając nowe pożyczki na spłatę starych.
Rośnie liczba osób zalegających z płatnościami – na koniec września wyniosła 2,3 mln. To naprawdę nie brzmi optymistycznie. Może więc czas zmienić przyzwyczajenia, by kolejny Dzień bez długów można było świętować.
(kaga)