Blog

W niektórych, jak na razie ekskluzywnych sklepach odzieżowych, pojawiły się manekiny EyeSee, wyposażone w kamery śledzące kupujących. Zainstalowane oprogramowanie pozwala na zbieranie informacji o rasie, wieku, płci oraz emocjach, jakie towarzyszą klientom podczas zakupów. Wbudowany komputer mierzy również czas wizyty w sklepie oraz liczy osoby, pojawiające się w polu widzenia. Co ciekawe, można go zaprogramować tak, aby „odróżniał” sprzedawców od potencjalnych nabywców - w końcu wyniki badania powinny odzwierciedlać rzeczywisty ruch w butiku. W najbliższym czasie urządzenia mają zostać wzbogacone w mikrofony, tak by gromadzone dane były jeszcze pełniejsze. Jeden manekin-szpieg kosztuje 4000 euro (ponad 16000 zł) i można go kupić bezpośrednio od producenta – włoskiej firmy Almax.

Jak na razie właściciele placówek wyposażonych w manekinowych podglądaczy tłumaczą, że tego typu rozwiązania mają na celu lepsze dopasowanie oferty do potrzeb klientów, co w konsekwencji przyczyni się do zwiększenia sprzedaży dóbr luksusowych. W dobie kryzysu ten segment rynku nie rozwija się najlepiej, prognozowany w 2012 roku wzrost to jedynie 5%. Nie jestem jednak do końca przekonana, że tak daleko posunięta, nazwijmy to po imieniu, inwigilacja jest naprawdę usprawiedliwiona. I gdzie jest granica, której w biznesie nie powinno się przekraczać? W końcu w opisanej sytuacji nie chodzi o dobro ogółu, a o zysk właściciela.

(kaga)