Blog

.: zaczynał od garażu :.

Data dodania: 26.02.2013

Nie od dziś wiadomo, że podróże kształcą. Z mojego, nauczycielskiego punktu widzenia szczególnie godne zapamiętania są te, podczas których można przyjrzeć się, jak wygląda przedsiębiorczość w praktyce. Miałam ostatnio okazję do poznania z bliska dwóch zupełnie odmiennych przedsiębiorstw zlokalizowanych w Niemczech. O jednym z nich właśnie chcę dziś napisać.
Wyobraźcie sobie niemiecką wieś – niespecjalnie dużą, z budynkami z pewnością pamiętającymi wiek XIX. I właśnie tutaj, w kilku nowoczesnych halach sąsiadujących z charakterystycznymi, pruskimi deskowaniami ścian domów, zlokalizowane jest dosyć ciekawie zorganizowane przedsiębiorstwo rodzinne. Jej założycielem i właścicielem jest „zwykły” kowal, który od 40 lat produkuje samochodowe przyczepki. Zaczynał, nomen omen, w garażu. Jednoosobowo. Powoli. Sam projektował, wytwarzał, sprzedawał, prowadził księgowość. Zyskał uznanie klientów. Każde zarobione pieniądze przeznaczał na rozbudowę zakładu. Kiedy ożenił się – część obowiązków związanych z prowadzeniem biura przejęła żona, a on mógł się skupiać na produkcji i doskonaleniu swoich wyrobów. Obecnie zatrudnia ponad 60 osób, którzy korzystają z niezwykle zaawansowanych urządzeń produkcyjnych. Jednak Herr Barthau, mimo że już po sześćdziesiątce, wcale nie odpuszcza. W charakterystycznym fartuchu, z telefonem w rękach i okularach na nosie dogląda wszystkiego, negocjuje umowy, nadzoruje pracę, dba o bezpieczeństwo zatrudnionych. Wszędzie go pełno. Z dumą chwali się, że jest w stanie stanąć na każdym stanowisku i zastąpić pracownika. No może za wyjątkiem pracowni projektowej – bo jak przyznaje – na komputerach się nie zna. Za to jak nikt czuje zasady mechaniki: wszystkie pomysły na rozwiązania konstrukcyjne zrodziły się w jego głowie. Narysowane szkice przekazuje projektantom, a ci zamieniają je CAD-owskie schematy  i oprogramowanie do obrabiarek CNC.
Pytany, czy ma następcę – mówi, że owszem, może syn. A jeśli nie zechce – to w głowie właściciela jest również plan B. Bo taka firma nie może splajtować – w końcu niektórzy pracują tu ponad 30 lat i jestem za nich odpowiedzialny – mówi właściciel.
To się nazywa odpowiedzialny przedsiębiorca.
Na koniec nasuwa mi się jeszcze jedna refleksja. Na pograniczu Bawarii i Badenii-Witenbergii, zresztą pewnie nie tylko tam, widać, że niemal w każdej miejscowości, nawet takiej, w której mieszka niewiele rodzin znajduje się choćby jeden zakład: produkcyjny, usługowy… Bezrobocie utrzymuje się na poziomie 3,5%, a co ważne – wśród ludzi młodych jest jeszcze niższe – ok. 1%. O czymś to świadczy, prawda?
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości