Blog

.: pod prąd :.

Data dodania: 28.02.2013

Kiedy przeczytałam, że Marissa Mayer, nowa prezes koncernu Yahoo! nakazała rezygnację z pracy zdanej i „uziemiła” pracowników w biurze – prawie oniemiałam. Zresztą nie tylko ja – przez USA przetoczyła się gwałtowna fala polemiki pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami telepracy. I to tym większa, że takie postawienie sprawy stoi w sprzeczności z trendem, któremu ulega coraz większa liczba zarówno pracodawców jak i pracowników. W 2012 roku blisko 63% chlebodawców zadeklarowało gotowość do umożliwienia zatrudnionym pracy na odległość, zaś 10 na 100 pytanych osób twierdziło, że przynajmniej raz w tygodniu swoje zawodowe obowiązki wykonuje w domu. To zazwyczaj osoby młode, często kobiety wychowujące małe dzieci, które w ten sposób próbują zachować równowagę pomiędzy życiem zawodowym i rodzinnym.
Jednak szefowa Yahoo! twierdzi, że jedynie spotkania twarzą w twarz stanowią o rozwoju korporacyjnej kultury, sprzyjają współpracy i podejmowaniu dobrych decyzji, które rodzą się w trakcie nawiązywania nieformalnych relacji pomiędzy pracownikami. Dlatego po prostu trzeba spędzać ze sobą czas, a nie ograniczać się do podtrzymywania kontaktu poprzez sieć. Taki sposób myślenia prezentuje również John Sullivan, profesor zarządzania z uniwersytetu w San Francisco. Twierdzi, że zdalna praca zwiększa produktywność, ale zabija innowacyjność.
No cóż, ze sławami polemizować nie będę – jednak chyba nie można generalizować. Praca zdalna ma i wady, i zalety. Pierwsze trzeba eliminować, drugie – wykorzystać. I tu jest pole do popisu dla szefa.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości