Blog

.: marcowy śnieg :.

Data dodania: 16.03.2013

No cóż, zima nie była mocno śnieżna – przynajmniej na Lubelszczyźnie, tu gdzie mieszkam. Zima nie była, ale dwa dni temu sypnęło, na dodatek tak, jakby chciało odrobić wszystkie zaległości z ostatnich trzech miesięcy. I tu zaczyna się miejsce na wątek związany z przedsiębiorczością. Bo na śniegu można nieźle zarobić – najlepiej zaś wtedy gdy wcale nie pada. Średniej wielkości przedsiębiorstwo, specjalizujące się w odśnieżaniu rocznie osiąga przychody liczone w setkach tysięcy złotych. Są one tym większe, im mniej białego puchu leci z nieba - tego typu firmy pobierają opłaty już za samą gotowość do wykonania usługi. W opinii właścicieli – najmniej zarabia się wtedy, gdy opady trwają kolejnych kilka dni, a niska temperatura nie sprzyja topnieniu. Brzmi to z lekka paradoksalnie – ale właśnie wtedy firmy ponoszą największe koszty – opłacają pracowników – zazwyczaj zatrudnianych na umowę o dzieło, muszą też zakupić piasek lub sól drogową. Często jedynym ratunkiem w takiej sytuacji jest „podłapanie” klienta, któremu bardzo się z odśnieżaniem spieszy – wtedy stawki za usunięcie śniegu rosną trzy lub nawet czterokrotnie - za 1 metr kwadratowy można zainkasować nawet 16 zł. A jeśli przemnożymy to przez powierzchnię, dajmy to, dachu na supermarkecie – rzędu tysiąca metrów, to otrzymamy całkiem niezłą sumkę. Na dodatek taki dach może wyczyścić jeden pracownik i nie zajmie mu to dłużej niż jeden dzień. Tylko na ilu takich klientów można liczyć? Większość zawczasu myśli o zimie i jej przeciwnościach, już w lecie podpisując umowy z firmami zgarniającymi śnieg. Tak więc różnie z tym puchem bywa, a aura potrafi zaskakiwać. Jest 16 marca – a za oknem mam 1,5 metrową zaspę. Oj, odśnieżającym zysków za ten miesiąc nie przybędzie.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości