Data dodania: 4.04.2013
Wkurza mnie, kiedy mój syn jednocześnie rozwiązuje zadania z matmy, słucha muzyki, przegląda internetowe witryny i rozmawia ze znajomymi na fejsbuku. Ale taka „multimedialność” jest typowa dla pokolenia, które właśnie wkracza na rynek pracy. Myślę o osobach urodzonych pod koniec lat 80-tych i na początku 90-tych. To tak zwane pokolenie Y, pierwsza generacja, która nie pamięta czasów gospodarki centralnie planowanej. Wychowani w cieplarnianych warunkach, prowadzeni przez rodziców „za rączkę”, nastawieni na sukces. Nie dla nich świat bez globalnej sieci, komórki w kieszeni spodni czy konta poczty elektronicznej. Żyją szybko, wykonując kilka czynności naraz: siedząc przed komputem wertują zasoby www, słuchają muzyki, piszą maila, rozmawiają przy pomocy komunikatora, redagują raporty lub dokumenty…
Jednak tylko pozornie „igreki” tworzą tak jednorodną grupę. Badania Deloitte, prowadzone wśród studentów i młodych absolwentów w 2012 r, dotyczące podejścia do pracy zawodowej i jej usytuowania w indywidualnej hierarchii wartości, wskazują na znaczne różnice w obrębie pokolenia dzisiejszych dwudziesto- lub trzydziestolatków. W ich świetle właściwe wydaje się wyodrębnienie wśród młodych pracowników aż sześciu grup o odmiennych preferencjach. I tak mamy do czynienia z:
Zatem mamy do czynienia z istną mozaiką. Na koniec nasuwają mi się dwa pytania: Do której grupy Wy należycie? I jak w tym wszystkim połapią się pracodawcy?
(kaga)