Blog

Na rynku istnieją od 1885 roku, zatrudniają 660 konsultantów, mają 25 biur rozrzuconych po całym globie, zajmują się konsultingiem - głównie w obszarze doradztwa cenowego.

Mowa o firmie Simon-Kucher & Partners, która pod koniec ubiegłego roku przebadała 2713 menedżerów z 12 krajów, pytając między innymi o prowadzoną politykę cenową. Wnioski dla nas, Polaków – nie są zbyt optymistyczne. Wygląda na to, że rodzime przedsiębiorstwa w coraz szerszym zakresie angażują się w cenowe wojny. A przecież jest to proces, który tak naprawdę niszczy wszystkie uczestniczące w nim podmioty.

Pierwszy niepokojący symptom zbliżającej się wojny to presja na obniżanie cen, spowodowana oczekiwaniami klientów bądź pojawieniem się w branży nowego gracza. W Polsce w ostatnim czasie taką presję odczuło blisko 93% przedsiębiorstw (dla porównania – tak samo jest w Hiszpanii, 90% we Francji, 89% w Belgii, 83% w Wielkiej Brytanii, po 82% w USA i Brazylii, 81% w Chinach i we Włoszech, 80% w Szwajcarii i 71% w Niemczech).

Walka rozpoczyna się w momencie, gdy niska cena jest najważniejszym, a może nawet jedynym czynnikiem warunkującym atrakcyjność towaru. Wtedy zarządzającym zdarza się zapomnieć o fundamentalnej zasadzie, że działalność gospodarcza ma przynieść zysk i, zamiast zadbać o jego wysokość, zaczynają walczyć o zwiększenie sprzedaży oferując produkty i usługi poniżej kosztów ich wytworzenia. To prosta droga do bankructwa – i przegranego, i wygranego w cenowej wojnie. Co ciekawe, Polscy przedsiębiorcy w znacznej większości są przekonani, że wojnę wywołali konkurenci – tak jest w przypadku 82% badanych, jedynie 5% respondentów przyznaje, że celowo wyciągnęło cenowy oręż i rozpoczęło bezpardonowy bój o rynek.

Jak to się skończy? Czarny scenariusz przewiduje, że w bieżącym roku może upaść 1300 firm – taką prognozę podała Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. To znacznie więcej, niż w 2012 roku, a przecież był on najgorszy od wielu, wielu lat.

(kaga)