Blog

.: fakty czy mity :.

Data dodania: 16.05.2013

Jeśli zapytać, w jakiej formie najczęściej zatrudniani są pracownicy – większość osób odpowie krótko: na tzw. umowach śmieciowych. Taka jest bowiem obiegowa opinia, mocno lansowana zarówno przez siły polityczne, jak i przez media. Owszem, umowy cywilno-prawne oraz tzw. czasowe są w naszym kraju popularne – bo wygodne dla pracodawców, którzy często wykorzystują swoją pozycję w dobie znacznej nierównowagi na rynku pracy. Jakże pejoratywny jest również wydźwięk słowa „śmieciowe”, od razu kojarzą się z czymś mało ważnym, nieistotnym, balansującym na granicy prawa i nie pozwalającym na nabywanie uprawnień socjalnych. Jednym słowem – wyzysk!
A co na ten temat mówią dane statystyczne? Wygląda na to, że powszechne przekonanie sobie, zaś rzeczywistość sobie. GUS podał informację, iż w ciągu ostatnich trzech lat przybyło 270 tysięcy zatrudnionych na czas nieokreślony, a liczba a terminowych spadła o ponad 80 tysięcy. Specjaliści od rynku pracy są zgodni: przyczyną takiego stanu rzeczy może być  obowiązek stosowania umów bezterminowych, gdy pracodawca trzeci raz z kolei podpisuje kontrakt z pracownikiem. Taka forma zatrudnienia jest również kartą przetargową, w momencie, gdy trzeba zatrzymać w firmie tych najlepszych, wysoko wykwalifikowanych i wartościowych. W takim przypadku nie patrzy się na kryzys, brak koniunktury, wzrost  kosztów pracy związany m.in. ze składką rentową), przywileje, jakie zyskują podwładni. Tu liczy się doświadczenie i przydatność, a to naprawdę mocne atuty. Jeśli chodzi o spadek liczby umów czasowych – tu eksperci niestety nie pocieszają. Uważają bowiem, że jest ona skutkiem wzrostu bezrobocia, a wiadomo, że jeśli kogoś trzeba zwolnić – w pierwszej kolejności będzie to tak zwany „czasownik”. I trudno się dziwić – nikt przecież nie chce płacić odszkodowań lub przywracać do pracy tych pracowników, którzy zostają zwolnieni z naruszeniem prawa w przypadku posiadania umowy „na stałe”.
Skoro już poruszam ten temat, może warto zastanowić się nad jeszcze jedną kwestią. Cały czas otwarte pozostaje pytanie – czy powinniśmy  przychylić się do postulatów przedsiębiorców, którzy od kilku lat starają się przeforsować uelastycznienie kodeksu pracy przede wszystkim w aspekcie uproszczenia procedur związanych ze zwalnianiem pracowników. Pewnie dla wielu ideałem byłoby amerykańskie „You are fired” w sytuacji, gdy szef nie do końca jest zadowolony z pracy swojego podwładnego. Jednak mam pewne obiekcje, czy powinniśmy posuwać się aż tak daleko.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości