Blog

.: tylko bez przeginania, proszę :.

Data dodania: 6.06.2013

Nowa przepisy prawa, nowe obowiązki, nowe pomysły na kontrolę i… nowe problemy – wszystko to łączy się z okrzyczaną już ustawą śmieciową. Wiadomo, że od 1 lipca gospodarowanie odpadami będzie spoczywało w gestii gminy. My, mieszkańcy, już w kwietniu powinniśmy rozwiązać umowy z dotychczasowym odbiorcą śmieci, a w urzędzie miasta lub gminy złożyć stosowną deklarację, zgodnie z którą naliczane będą opłaty za wywóz nieczystości. I w tym miejscu już pojawia się pierwszy, jakże polski problem – jak to sprawdzić, obywatelu, czy zadeklarowałeś prawdę? Piszę – polski problem – bo takie permanentne niedowierzanie mamy we krwi. Nic nie działa lepiej, niż kontrola. W aspekcie śmieciowym także. W okolicach Poznania wymyślono, aby worki i pojemniki na odpady oznaczać kodem kreskowym, pozwalającym przyporządkować śmieci do konkretnego mieszkania, domu, a w niektórych przypadkach - nawet do pojedynczej osoby. Powód prozaiczny – sprawdzić ile tych śmieci się rzeczywiście się produkuje, czy są segregowane, czy wnoszone opłaty są adekwatne do faktycznego stanu. I w tym miejscu pojawia się kolejny problem – skoro po śmieciach można dotrzeć do człowieka – to jego prywatność nie jest dostatecznie chroniona. W końcu domowe odpadki to istna skarbnica wiedzy: informacje o przyjmowanych lekach, ocena stanu zdrowia czy sposobu odżywiania, dane o zwyczajach zakupowych, ulubionych markach, itd., itp… Zatem na scenę wkracza minister Wojciech Wiewiórowski, główny inspektor ochrony danych osobowych i przekonuje, że znakowane pojemniki oznaczają konieczność przechowywania i przetwarzania informacji zgodnie z przepisami Ustawy o ochronie danych osobowych. Do tego jeszcze dochodzi ocena wpływu proponowanych rozwiązań na prywatność obywatela i wykluczenie możliwości inwigilacji… Moim zdaniem – przerost formy nad treścią, zarówno ze względy na kody, jak i na GIODO. Miało być lepiej, a wyszło jak zawsze…
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości