Blog

Właśnie dzisiaj, 22 czerwca 2013 roku przypada Dzień Wolności Podatkowej. Aż 173 dni zajęło nam zarabianie na wszystkie obciążenia narzucone nam przez państwo. A są one niemałe: VAT, akcyza, podatki lokalne, PIT, CIT, składki na ubezpieczenia społeczne – opłacenie zobowiązań wobec państwa zajęło przeciętnemu Polakowi prawie połowę roku! No dobrze, niech będzie – nie połowę, a 47%. Niewielka różnica!  Jednak od jutra zaczynamy pracować „na siebie” – przynajmniej tak wynika z szacunków specjalistów z Centrum im. Adama Smitha, którzy co roku wyliczają jak duży jest udział wydatków publicznych w PKB i na tej podstawie określają od którego dnia przeciętny Polak zaczyna zarabiać na zaspokojenie swoich potrzeb. Dzień Wolności Podatkowej jest swoistym symbolem, a jednocześnie pewnego rodzaju wskaźnikiem odzwierciedlającym to, co dzieje się w sferze budżetowej. Połowę rocznych dochodów przeciętnego Kowalskiego zabiera państwo – to dużo, chociaż w wielu krajach jest podobnie. Problem w tym, że nasze podatki nie zawsze wykorzystywane są tak, jakbyśmy tego oczekiwali. Weźmy chociażby pod lupę służbę zdrowia – niby bezpłatna, opłacana z budżetu, a spory odsetek obywateli decyduje się na prywatne wizyty, na które wyciąga się pieniądze z własnego, a nie państwowego, portfela. Podobne przykłady można by mnożyć – lecz konkluzja jest jedna –często mamy poczucie, że dwa razy płacimy za to samo.
(kaga)