Blog

.: kulinarny snobizm :.

Data dodania: 4.01.2013

17 dań plus wyrafinowany deser wraz z flakonem perfum wjeżdżającym na koniec na stół – to menu słynnej włoskiej restauracji El Celler de Can Roca w Gironie. Jest ona jedną z najwyżej ocenianych restauracji świata (trzy gwiazdki Michelina i drugie miejsce w rankingu „Restaurant Magazine”), zaś właściciele założyli sobie, że wizyta ma być dla klienta niezapomnianym przeżyciem – nie tylko związanym ze smakowymi doznaniami. Stąd cała filozofia przygotowywania uczty ze specjalnie dobranych składników, przechowywanych w odpowiednich warunkach, by zwiększyć ich walory. Ponoć trunkom leżakującym w piwnicy puszcza się specjalnie dobrane utwory muzyczne, a przepisy na dania główne inspirowane są klasycznymi operami. Ha, dla mnie osobiście to przerost formy nad treścią, ale w tej dziedzinie ekspertem nie jestem, a restauracje traktuję jak miejsce, w którym  człowiek najzwyczajniej na świecie może smacznie zjeść. Zupełnie nie przemawia do mnie opcja, iż maleńkie porcje mają pobudzić zmysł smaku, wzbudzić ciekawość i otworzyć nasze zmysły na nowe doznania, a nie tylko zaspokoić apetyt. Serwowanie przeżyć – to zdecydowanie nie dla mnie, i chyba w tym poglądzie nie jestem odosobniona.
Jednak doceniam, że i wśród kucharzy są wirtuozi, którym zależy na tym, aby w gastronomicznej orkiestrze zagrać pierwsze skrzypce. W końcu prowadzenie restauracji to poważne przedsięwzięcie, które może stać się nie tylko sposobem na biznes, ale również życiową filozofią, która rodzi się z wielkiej pasji.
(kaga)


Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości