Blog

.: ułatwienia czy utrudnienia :.

Data dodania: 4.07.2013

W ostatnich dniach od wizyty w urzędzie paszportowym skutecznie zniechęciła mnie kilometrowa kolejka oczekujących. No cóż, zamiast czerwonej książeczki z danymi osobowymi na wakacje zabiorę plastykową kartę dowodu osobistego – na szczęście nie planuję wojaży poza UE. Jednak z pewnością czeka mnie wizyta w lokalnej placówce NFZ – muszę pobrać EKUZ. Kto wyjeżdżał, ten wie, że w zasadzie dokument wydawany jest od ręki, oczywiście po wypełnieniu stosownego oświadczenia i, w razie potrzeby, odstania swojego w ogonku. A może by tak składać oświadczenie przez Internet, a resztą zajmie się urzędnik? Sprawdzi prawo do bezpłatnych świadczeń, wydrukuje kartę, umieści ją w specjalnej skrytce zamykanej kodem, który klient otrzyma sms-em. W końcu to całkiem rozsądne rozwiązanie – nie trzeba zrywać się z pracy, żeby załatwić swoje urzędowe sprawy, a i pracownicy nie muszą wydłużać godzin pracy… Z rozmarzenia wyrwał mnie mąż, dobitnie sprowadzając na ziemię racjonalnym: Zwariowałaś?
Coś w tym jest, że przyzwyczailiśmy się do tradycyjnych form kontaktu z urzędnikami. Weźmy na przykład bezrobotnych: od 27 maja 2013 działa internetowa rejestracja, która umożliwia wpis do ewidencji. Można to załatwić nawet bez konieczności stawiania się w „pośredniaku”: z wykorzystaniem podpisu elektronicznego lub profilu zaufanego ePUAP. System umożliwia też prerejestrację – wypełnienie on-line formularza z danymi, co ułatwia wyznaczenie terminu spotkania z urzędnikiem bez czekania w ogonku. Jednak końcowy efekt takich udogodnień wcale nie nastawia optymistycznie. Bezrobotni nadal wolą tłoczyć się na korytarzach i zdecydowanie preferują kontakt twarzą w twarz. Dla mnie to dziwne, a dla Was?
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości