Blog

.: rzecz o czytaniu :.

Data dodania: 17.10.2013

czytanieNie ukrywam – wyniki sondażu przeprowadzonego we wrześniu przez GfK Polonia na zlecenie ING Banku wprowadziły mnie w stan osłupienia. Otóż 4% Polaków w ogóle nie czyta umów przed ich podpisaniem, a kolejne 17% czyta je rzadko, co ogółem oznacza, że co czwarty z nas sygnuje swoim nazwiskiem zobowiązania, o których nie ma pojęcia. Dlaczego tak jest? Respondenci wskazują różne przyczyny, z których najdziwniejszą jest dla mnie brak czasu (22%). Niemal równie kuriozalnym powodem jest to, że nie wszystkie umowy są dla badanych tak samo ważne. Natomiast niepokój może budzić wskazanie: nie rozumiem języka, jakim zostały napisane. W tym miejscu warto przytoczyć wyniki innych badań – tym razem przeprowadzonych przez OECD wśród obywateli 24 krajów i dotyczących kompetencji osób dorosłych. W kategorii czytania ze zrozumieniem prawie otarliśmy się o „pudło” – jesteśmy na czwartym miejscu – tyle, że od końca… Słabiej od nas wypadli jedynie Włosi, Francuzi i Hiszpanie. Trudno się więc dziwić, że nie rozumiemy pisanego słowa, a jeśli dodać do tego jeszcze stosowane przez przedsiębiorstwa specjalnie dobrane „fachowe” nazewnictwo i piętrowe konstrukcje stylistyczne, to doprawdy niechęć do czytania zawiłych paragrafów w opinii niektórych może być usprawiedliwiona. Jednak najważniejszą przyczyną nieczytania umów jest fakt, że są one zbyt długie. Tu kłania się prawidłowość mówiąca o tym, iż poziom zmęczenia czytającego gwałtownie rośnie, gdy czyta on od 1 do 50 słów, przez dalszych 200 utrzymuje się na tym samym pułapie, by później jak rakieta poszybować znów w górę. Zatem 250 słów stanowi swoistą granicę do której jesteśmy w stanie dobrnąć, a przecież umowy często są dłuższe…
Oj, niefajnie to wszystko wygląda, niefajnie! Dlatego zdecydowanie podoba mi się akcja Gazety wyborczej pod hasłem Polska czyta umowy.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości