Blog

Ostatnio miałam przeboje z pralką. Jak zwykle popsuła się, kiedy była najbardziej potrzebna. Na szczęście mam fajnego mechanika – rozbiera mechanizm na części i wymienia je pojedynczo, kompletnie nie dbając na panujące na rynku trendy, które w przypadku awarii nakazują zmianę całych modułów i znacząco zawyżają koszty naprawy, często czyniąc ją kompletnie nieopłacalną. Wtedy nie pozostaje nic innego, jak tylko wymienić sprzęt na nowy. Tymczasem popatrzcie tutaj. To żarówka Centennial Light, którą wyprodukowano w firmie Shelby Electric pod koniec 1890 r. Od tego czasu niemal nieprzerwanie świeci aż do dziś… Dlaczego o tym piszę?  Otóż przyzwyczailiśmy się, że wszelkie urządzenia, które nabywamy służą nam co najwyżej kilka lat, a tych, które działają 10 czy 15 można, jak to mówią, „ze świecą szukać”. Jest to niewątpliwie zamierzony efekt, współczesny element strategii nawet największych przedsiębiorstw.  Wytwarzanie niezawodnego produktu jest najzwyczajniej w świecie nieopłacalne – nikt nie będzie kupował nowego egzemplarza, jeśli stary działa bez zarzutu, a w biznesie chodzi o to, by sprzedawać, i to coraz więcej. Więc choć towary są coraz lepsze i nowocześniejsze, wyposażone w wiele „bajerów” i udogodnień, to służą nam dużo krócej niż ich poprzednicy sprzed piętnastu czy dwudziestu lat. Już na etapie projektowania wprowadza się takie materiały i podzespoły, które podczas użytkowania po prostu się zużyją – plastykowe łożyska lub zębatki będą się ścierały, szczotki w elektrycznym silniku na skutek tarcia skrócą się i przestaną pełnić swoją rolę, wyczerpią się niewymienialne baterie… Najbardziej istotne jest to, że problem zaplanowanej awaryjności czy, jeśli ktoś woli, planowego postarzania, dotyczy w równym stopniu towarów markowych, jak i tych, bez logo znanego producenta. Jednak w tym drugim przypadku cena, jaką konsument płaci za nowy egzemplarz jest dużo niższa. To dlatego „no-name” staje się wystarczająco dobrą ofertą, którą wybiera coraz szersza rzesza klientów.
(kaga)