Blog

Kiedy w Polsce świętujemy w najlepsze - niemal cała zachodnia Europa wyrusza na zakupy. 26 grudnia startują bowiem poświąteczne wyprzedaże. W Wielkiej Brytanii ten dzień określa się mianem „Boxing Day”, a sama nazwa wywodzi się ze średniowiecza, kiedy to bogacze obdarowywali służbę i biednych podarunkami, zazwyczaj żywnością, ubraniami czy tkaninami lub też po prostu pieniędzmi, zapakowanymi w pudełka. Jednak współcześnie dawne święto obchodzone na terenach anglosaskich (Wielkiej Brytanii, Kanadzie, Nowej Zelandii, Australii i innych) przybrało zupełnie inny charakter. Już nad ranem przed sklepami i domami towarowymi ustawiają się długie kolejki chętnych do okazyjnych zakupów. Nic w tym dziwnego, skoro nierzadką praktyką handlowców jest obniżanie cen nawet o 75%. Co więcej, coraz częściej umilają oni klientom czas oczekiwania: chociażby Harrods przygotował dla kolejkowiczów koce, kanapki, gorącą czekoladę, a także koncert kwartetu smyczkowego oraz pokazy ulicznego magika. Jednak nawet takie działania nie ostudziły brytyjskiego temperamentu. Po otwarciu drzwi tłum niemal rzucił się do środka, wypatrując sprzedażowych okazji. Brytyjski „Daily Mirror” oszacował, że klienci co sekundę pozostawiali w kasach 60 tysięcy funtów, co łącznie dało 2,7 mld funtów w jeden dzień! Jednak obniżkowy szał dotknął również sklepy internetowe – to właśnie w nich poszukiwało okazji 31% Wyspiarzy przepytanych przez fundację Barclaycard.
(kaga)