Blog

.: syndrom poniedziałku :.

Data dodania: 16.02.2014

poniedziałekCzy lubicie poniedziałki? No cóż, szczerze mówiąc, ja za nimi nie przepadam i chętnie przedłużyłabym miłą weekendową atmosferę jeszcze o kilka dni. Wygląda na to, że nie jestem wyjątkiem, skoro badania pokazują, iż niepokój związany z powrotem do pracy po dwudniowym odpoczynku odczuwa 65% zatrudnionych. Te dane pochodzą z ubiegłorocznego badania ankietowego przeprowadzonego przez amerykański portal rekrutacyjny Monster.com, a ich wyniki często potwierdzają psychologowie i trenerzy, na co dzień zajmujący się „syndromem poniedziałku”. Wydawać by się mogło, że na poniedziałkowy stres narażone są jedynie niektóre grupy pracowników – chociażby tych z wielkich korporacji, którzy chcąc nie chcąc, codziennie uczestniczą w wykańczającym fizycznie i psychicznie „wyścigu szczurów”. Nic bardziej mylnego – „sunday night blues”, bo takim terminem też można określić stres lub przygnębienie dopadające nas w niedzielny wieczór, dotyka wielu osób bez względu na stanowisko, pozycję zawodową, rodzaj wykonywanej pracy czy wielkość przedsiębiorstwa. Istotne jest również to, że poniedziałkowy syndrom nakręca się trochę na zasadzie błędnego koła: początek tygodnia kojarzony jest z zagrożeniem, dlatego w organizmie znacznie wzrasta poziom adrenaliny, co powoduje podniesienie ciśnienia krwi, wywołuje nieuwagę i nerwowość. Stąd już tylko krok do wypadku, zawału czy zasłabnięcia, nie wspominając o znacznym spadku produktywności… Jednym słowem: najgorszy dzień w tygodniu, w którym przydarza się wszystko co złe – a to budzi niepokój i koło się zamyka. Jednak prawdziwe przyczyny takiego stanu rzeczy to nie tylko odczucia zatrudnionych, lecz czynniki dużo poważniejsze: wypalenie zawodowe, brak jasno określonego celu aktywności zawodowej, niespełnione oczekiwania związane z  wykonywaną pracą, przepracowanie, kiepska atmosfera w przedsiębiorstwie, niemożność realizowania własnych ambicji, brak równowago pomiędzy życiem prywatnym i zawodowym. Receptą na złagodzenie syndromu „sunday night blues”,  może być realizacja wszystkich zawodowych zadań przed weekendem, tak aby mowy tydzień rozpocząć z czystym kontem oraz  zaplanowanie na poniedziałkowe popołudnie lub wieczór fajnych, przyjemnych i relaksujących zajęć, po to, by dzień powrotu do pracy nie kojarzył się jedynie z obowiązkami. Jednak to nie wszystko: warto również w sobotę i niedzielę oderwać się od życia zawodowego, wypocząć w gronie rodziny lub przyjaciół, poświęcić czas na aktywność fizyczną i zachować zdrowy dystans spraw zawodowych. Zatem idę pobiegać, bo… nie lubię poniedziałków.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości