Blog

.: lustra na pustyni :.

Data dodania: 25.02.2014

energia słonecznaCzy wyobrażacie sobie codzienne funkcjonowanie bez energii elektrycznej? Taki swoisty unplugged ostatnio w styczniu zafundowała mi przyroda – nagły atak zimy spowodował zerwanie linii wysokiego napięcia i w konsekwencji kilkanaście godzin bez prądu. Nie było ani łatwo, ani przyjemnie - okazuje się, że na prąd działa niemal wszystko, zaczynając od pompy w systemie centralnego ogrzewania, na modemie internetowym skończywszy… Na szczęście odpowiednie służby stosunkowo szybko uporały się z awarią i znowu dom stał się miłym, ciepłym i jasnym miejscem ze wszelkimi udogodnieniami. Takie doświadczenia skłaniają do przemyśleń dotyczących problemów energetyki. Okazuje się, że w skali globalnej jedyną realną szansą na zaspokojenie wciąż rosnącego zapotrzebowania na energię elektryczną jest wykorzystanie źródeł odnawialnych, bo zasoby tych tradycyjnych zmniejszają się w ogromnym tempie. Właśnie dlatego na pustyni Mojave, na pograniczu Kalifornii i Nevady, na powierzchni 1,6 tysięcy hektarów Amerykanie umieścili 300 000 specjalnie skonstruowanych luster, obracających się jak słoneczniki za słońcem. Odbite światło kierowane jest w stronę trzech 140 metrowych wież, wypełnionych wodą, która paruje rozgrzewając się pod wpływem dostarczonej w ten sposób energii i napędza turbiny generujące prąd. Krótko mówiąc – to Ivanpah Solar Electric Generating System (ISEGS), największa i najmocniejsza (ok. 400 megawatów) na świecie elektrownia słoneczno-termiczna. Zapewni stałą dostawę prądu do 140 000 domów. Koszty budowy w wysokości 2,2 mld dolarów sfinansowały dwie spółki energetyczne: NRG Energy i BrightSource Energy, zaciągając gwarantowane przez rząd federalny kredyty na sumę 1,6 mld oraz Google, który z własnej kasy wyłożył 168 mln dolarów. Jednak pomimo imponujących rozmiarów i pokaźnej mocy, Ivanpah nie jest pozbawiona wad. Po pierwsze – miała być ekologiczna, a stała się poważnym zagrożeniem dla wędrujących ptaków, zwabionych wyglądającymi jak woda połaciami luster. Żadne stworzenie nie ma szans na przeżycie, przebywając w pobliżu wież, gdzie temperatura wynosi 500 stopni Celsjusza. Po drugie – wraz z rozwojem technologii okazało się, że przyszłość należy nie do elektrowni zamieniających parę wodną w energię elektryczną, lecz do coraz tańszych i bardziej wydajnych ogniw fotoelektrycznych. Taką właśnie ma być powstająca farma słoneczna Topaz Solar,  budowana w połowie drogi pomiędzy San Francisco a Los Angeles i finansowana przez Warrena Buffetta. Po trzecie: 400 megawatów to betka w porównaniu chociażby z 5354 MW polskiej elektrowni Bełchatów, opalanej węglem brunatnym lub 22500 MW największej na świecie chińskiej Tamie Trzech Przełomów na rzece Jangcy.
Zatem, jest rekord, czy nie?
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości