Blog

.: krecia robota :.

Data dodania: 12.06.2014

Właśnie dowiedziałam się, że jeden z moich byłych uczniów założył własną firmę – niby nic  tym dziwnego, bo w końcu nie on pierwszy i nie ostatni. Powinnam się też cieszyć, że odniosłam coś na kształt pedagogicznego sukcesu – wszakże moje nauki nie poszły w las… A jednak mam drobny dylemat – bo wygląda na to, że ten młody człowiek zadziałał jak pracownik - konkurent. Odszedł z przedsiębiorstwa i na własną rękę rozpoczął działalność w tej samej branży. To dosyć powszechne zjawisko, chociaż do etycznych się nie zalicza. Nie wiadomo również, jaka jest jego skala – nikt w Polsce nie robił szczegółowych analiz, jednak osoby interesujące wspomnianym problemem szacują, że ofiarą pracowników-konkurentów pada około 30% firm, a sprawa dotyczy właściwie wszystkich branż. Oczywiście można wyróżnić wśród nich te, które są najbardziej podatne na pracownicze nadużycia, np. doradztwo, usługi prawnicze, handel, headhunting itp. Właśnie w nich bardzo łatwo jest skorzystać z bazy klientów dawnego pracodawcy i na takiej podwalinie budować własną działalność. Równie ważną jak aspekt powszechności wspomnianego zjawiska jest kwestia jego przyczyn. Tu eksperci są zgodni: zazwyczaj pracownik staje przeciw macierzystej firmie z trzech powodów: presji ze strony zatrudniającego, okazji, która właśnie się nadarzyła lub z powodów racjonalizacji własnych działań w myśl hasła – skoro jestem dobry, to powinienem więcej z tego mieć… Najgorsze jest to, że z pracownikami knującymi przeciw firmie właściwie trudno walczyć, szczególnie, gdy strategiczne dane nie są objęte klauzulą poufności i nie można wyegzekwować jej zachowania. Z kolei wewnętrzny wróg zdecydowanie osłabia przedsiębiorstwo i może zachwiać jego pozycją, a nawet przyczynić się do jego upadku.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości