Blog

Czy paragon jest potrzebny? Większość z nas wychodzi z założenia, że niekoniecznie, szczególnie wtedy, gdy kupujemy tanie rzeczy codziennego użytku, takie jak żywność lub środki czystości. Wtedy zazwyczaj nie zabieramy wydanego przez kasjerkę odcinka zadrukowanej taśmy oderwanej z długiej rolki. Więcej uwagi przywiązujemy do paragonu za buty, odzież czy sprzęt AGD, bo liczymy się z faktem, że być może trzeba będzie składać reklamację, a w takiej sytuacji paragon wydaje się być niezbędny. Tymczasem mało ważny dla nas świstek papieru jest dla skarbówki istotnym dokumentem – rejestracją dokonanej transakcji, która podlega opodatkowaniu. Z kolei podatki to sposób na finansowanie państwowych wydatków – zresztą chyba nie muszę tego tłumaczyć. Każdy z czytelników pewnie też wie, że ze ściągalnością podatków w naszym kraju jest różnie. Organy skarbowe imają się najróżniejszych środków, aby zmusić obywateli do oddania, jak to określono w Biblii, „cesarzowi tego co cesarskie”: przeprowadzają niespodziewane kontrole w placówkach handlowych i usługowych, karzą nierzetelnych przedsiębiorców czy organizują akcje pod hasłem: Weź paragon!. Na pocieszenie, o ile w jakiś sposób jest to pocieszające, mogę jedynie dodać, że problemy z unikaniem płacenia podatków dotyczą nie tylko Polski – podobne mieli Filipińczycy, Grecy czy Słowacy, lecz tu trzeba przyznać, że z lekka się z nimi uporali. Nasze ministerstwo finansów chce rozwiązać kłopotliwą sytuację w podpatrzony za granicą sposób: za pomocą paragonowej loterii. Ma ona ruszyć w przyszłym roku, a zachętą do odbierania paragonów ze sklepów mają być samochód i inne cenne nagrody rzeczowe co miesiąc rozlosowywane wśród klientów. Podobna decyzja wdrożona u naszych południowych sąsiadów w ciągu dwóch miesięcy pozwoliła na pozyskanie do budżetu dodatkowych 210 milionów EUR (około 890 milionów złotych), a rząd zapowiedział obniżkę podatków VAT i CIT o jeden punkt procentowy. Jednym słowem sukces! Ciekawe czy  i  u nas tak będzie.
(kaga)