Blog

.: obligacyjki :.

Data dodania: 15.01.2015

przedsiębiorczośćWśród Polaków panuje powszechne przekonanie, że w naszym kraju  niełatwo być przedsiębiorcą. Potwierdzają to również dane z najróżniejszych ankiet, badań i rankingów przeprowadzanych wśród firm z sektora MSP. Jednoznacznie wynika z nich, że najbardziej znaczący problem stanowią biurokracja, skomplikowane prawo, nieprecyzyjne przepisy podatkowe oraz liczne bariery związane z pozyskiwaniem środków na rozwój i inwestycje. W opracowaniu przedstawionym w biuletynie Biura Analiz Sejmowych „Infos” (7 kwietnia 2014)  wyczytać można, że małe i średnie przedsiębiorstwa w przeważającej mierze finansowane są debetem w rachunku (41,6%), leasingiem (38,2%), kredytem handlowym (36,5%) lub bankowym (33,1%) oraz zyskiem lub sprzedażą aktywów (26,2%) – jak widać często korzystają jednocześnie z różnych form pozyskiwania pieniędzy. Na emisję papierów dłużnych decyduje się zaledwie 0,5% firm. I właściwie trudno się temu dziwić – obligacje korporacyjne niespecjalnie interesują przeciętnego inwestora. Tymczasem na zachodzie, chociażby w Wielkiej Brytanii, coraz większą popularnością cieszą się tzw. mini bonds – obligacje, ale z gatunku lekko zaskakujących. Podstawowa różnica to niezbywalność instrumentu (brak obrotu wtórnego) oraz jego sprzedaż bez pośredników na nieregulowanym rynku. Kolejne widoczne są w cenie – każda obligacja opiewa na niewielką kwotę, oraz w sposobie regulacji wykupu – część  ustalonych odsetek pożyczkodawca otrzymuje „w naturze”. Przykładowo firma Taylor Street Baristas oferuje 8% gotówką lub 12% jako sklepowy kredyt, Chilango, sprzedająca meksykańskie specjały daje 8% gotówką oraz jedno darmowe burrito tygodniowo, o ile ktoś zainwestuje więcej niż 10 funtów, Hotel Chocolat – 7,25%  jako kredyt do wykorzystania podczas zakupów lub 7,33% płatne co miesiąc w czekoladkach, natomiast specjalizująca się w zdrowym fast foodzie firma Leon oferuje odsetki na poziomie 10-15%, ale w formie jedzenia, książek kucharskich lub lekcji gotowania.
Okazuje się jednak że ta ryzykowna forma inwestycji spodobała się społeczeństwu i przynosi przedsiębiorcom całkiem niezłe pieniądze, które z powodzeniem mogą wykorzystać do rozwoju własnej firmy. W przypadku Chilango obligacje sprzedano 749 nabywcom, zaś pozyskana kwota sięgnęła 2,16 mln funtów. Firma River Cottage, restauracja z gatunku celebryckich, w ciągu zaledwie 36 godzin zebrała 1 mln funtów, przyciągając 283 inwestorów. Szacunkowa łączna wartość zakupionych w 2012 roku mini obligacji wyniosła 90 mln funtów, zaś cały w alternatywny rynek finansowy obejmujący oprócz mini bonds różne formy crowdfundingu i  P2P, był warty 500 mln funtów. W 2013 roku urósł do 939 mld funtów, a prognozy mówią, że w 2014  osiągnął wartość 1,6 mld funtów. No cóż, obligacyjki są nieszablonowe, niezabezpieczone i nieprześwietlone przez speców od inwestowania, ale jako takie podobają się tym, którzy akceptują ponadprzeciętny poziom ryzyka, a przy okazji liczą na szczyptę zabawy i niezwyczajne emocje.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości