Blog

.: oglądam sobie :.

Data dodania: 22.02.2015

oglądanieChyba każdy z Czytelników zgodzi się ze mną, że w kultowym już żarciku „oglądam sobie z rodzinką reklamy, a tu nagle film” jako żywo odbija się nasza telewizyjna rzeczywistość. Przyznaję, od czasu do czasu lubię pooglądać sobie reklamowe spoty – trochę dla rozrywki, trochę na poprawę humoru, trochę dla wiedzy „co w trawie piszczy”… Jednak ostatnio w kinie półgodzinny blok reklamowy zdecydowanie nadwyrężył moją cierpliwość. Pewnie przed telewizorem nie zareagowałabym tak nerwowo – w końcu zawsze można sobie przygotować kanapkę, odgrzać obiad, kawkę zaparzyć, z psem wybiec na krótki spacer…, a tak w ciemnym kinie z konieczności człowiek był zmuszony do oglądania. Postanowiłam solennie – nigdy więcej do kina punktualnie. Ale ja dziś nie o tym chciałam…
Okazuje się, że świat telewizyjnej reklamy jest dużo bardziej skomplikowany, niż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. W naszym kraju obowiązują przepisy, w myśl których nadawca ma prawo do 12 minut reklam w ciągu jednej godziny oraz do 2-minutowego spotu prezentującego zapowiedzi własnych programów. W praktyce mało która stacja reklamuje swoje treści w formie spotu – coraz częściej montowane są specjalne, 10-15 minutowe programy, omawiające ramówkę i zachęcające do oglądania konkretnego kanału.  Nieprecyzyjna ustawa pozwala również na szereg działań  omijających limity: skoro programu nie można przerywać częściej niż co 20 minut, to przy zachowaniu obowiązującego minimum czasowego można przerwać film lub audycję nadając własny materiał reklamowy. Po kolejnych 20 minutach – blok reklam zleconych z programowym przerywnikiem i kolejny blok reklamowy – bo zaczęła się kolejna godzina transmisji. Tym samym oglądanie pasjonującego thrillera lub zabawnej komedii wydłuża się w nieskończoność, a mniej odporni widzowie najzwyczajniej w świecie zasypiają przed telewizorem. Podobno planowana nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji ma z lekka ograniczyć te praktyki, ale trudno wyrokować, czy zostanie przyjęta  w całości.
Z kolei za oceanem praktyki reklamowe są zgoła inne, ale niemniej zaskakujące. Nikogo nie dziwi, że kablówki chcą zarabiać na reklamach, a im więcej ich zmieszczą, tym więcej zyskają. Najlepiej, gdyby odtwarzały jedynie spoty, tylko kto by to wtedy oglądał. Zatem w ramówce musi znaleźć się jakaś interesująca widzów propozycja. I tak się dzieje, z tą jednak różnicą, że filmy i seriale odtwarzane są z lekkim przyspieszeniem, co  pozwala zaoszczędzić cenne minuty do wykorzystania w bloku reklamowym. Cóż, na to, że można również przyspieszyć reklamy nikt jeszcze nie wpadł. Ciekawe, do kiedy?
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości