Blog

.: do sklepu z komórką :.

Data dodania: 24.02.2015

sklepCzy uwierzycie, że pierwsze telefony komórkowe pojawiły się w Polsce 18 czerwca 1992 roku, kiedy to  za sprawą Centertela ruszyła pierwsza sieć telefonii komórkowej? Jednak ówczesny symbol społecznego statusu, albo raczej zasobnego portfela, bardziej przypominający walizeczkę lub cegłę, był dostępny jedynie dla nielicznych. Dziś  niemal każdy ma „komórkę” – według danych GUS na koniec 2014 w  naszym kraju aktywnych było  57571100 kart SIM. Z kolei szacunki firmy eMarketer, badającej to samo zagadnienie pod innym kątem, wskazują, że we wspomnianym okresie liczba użytkowników telefonii komórkowej wyniosła 26,5 miliona, co stanowi 69% populacji naszego kraju. Z tego 12,7 miliona osób posiadało smartfony - urządzenia, za pomocą których nie tylko można porozmawiać z abonentami sieci, ale również skorzystać z funkcji typowych dla komputera. Dlatego właśnie „komórki” zabieramy ze sobą wszędzie, a różnorodność dedykowanych aplikacji pozwala na wszechstronne zastosowania. Jednak nie zawsze używanie komórki jest mile widziane, jak to się dzieje chociażby w stacjonarnych sklepach. Badania, przeprowadzone przez instytut badawczy ABR Sesta techniką „tajemniczego klienta” wykazały, że 20% największych sieci handlowych nie zezwala swoim klientom na skanowanie kodów kreskowych w celu sprawdzenia dokładnego składu produktu. Co więcej, właściwie zależy to od „widzimisię” kadry kierowniczej: o ile zakaz fotografowania widnieje w co dziesiątej placówce handlowej, to kwestia skanowania jest pozostawiona bez jakichkolwiek regulaminowych regulacji. A przecież od 13 grudnia 2014 obowiązuje prawo unijne, w myśl którego konsument ma prawo do zebrania pełnej informacji o produktach i ich właściwościach, zatem skanowanie kodów w tym celu jest działaniem całkowicie legalnym. Prawdę mówiąc, jak na razie smartfony stanowią dla sklepów nie lada problem – 84% placówek nie życzy sobie fotografowania cen, a 72% nie pozwala na ich skanowanie. Jednocześnie badania GfK, przeprowadzone na próbie 25000 użytkowników telefonów komórkowych powyżej piętnastego roku życia z 23 krajów (Argentyna, Australia, Belgia, Brazylia, Chiny, Francja, Hiszpania, Indie, Indonezja, Japonia, Kanada, Korea Południowa, Meksyk, Niemcy, Polska, Rosja, RPA, Szwecja, Turcja, Ukraina, USA, Wielka Brytania, Włochy), wskazują, że średnio 40% konsumentów porównuje ceny w sklepach stacjonarnych przy pomocy smartfonowych aplikacji. Oczywiście to mężczyźni są stroną bardziej aktywną w tego typu zachowaniach: korzystanie z telefonu w stacjonarnych sklepach  deklaruje 42% panów i 37% pań. Trochę mniejsze różnice pomiędzy przedstawicielami różnych płci widoczne są przy zasięganiu u znajomych lub rodziny mms-owej lub telefonicznej porady dotyczącej zakupów – tu przeważają kobiety (40%), bo która nie poradzi się przyjaciółki w kwestii fasonu lub koloru. Mężczyźni są o 1 punkt procentowy gorsi, co może wynikać z tego, że nieco szybciej podejmują zakupowe decyzje. Ostatnim, dosyć popularnym, sposobem sklepowego wykorzystania smartfona jest zrobienie zdjęć tym produktom, które planuje się zakupić. W tej „konkurencji” obie płcie wypadają jednakowo – po 36% fotografuje upragnione przedmioty. Jednocześnie w dzisiejszych czasach pstryknięcie fotki jest tak proste i szybkie, że trudno wymagać, by sklepowy personel zdążył zareagować na nieregulaminowe zachowania. Wcześniej czy później telefon w sklepie nie będzie niczym nagannym, a wręcz przeciwnie – stanie się orężem nie tylko dla kupującego, ale również dla sprzedawcy.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości