Blog

.: bez szefa :.

Data dodania: 7.04.2015

Kota nie ma, myszy harcują – tak wygląda praca w niejednej organizacji w momencie, gdy szef akurat jest nieobecny. W zasadzie chyba wszyscy pracownicy traktują obecność zwierzchnika jako rodzaj motywatora i starają się jakby „bardziej”, gdy mają świadomość, że czujny wzrok może ich sięgnąć w każdej chwili. Wydaje się, że szef jest osobą nieodzowną, bez której żadna firma nie może poprawnie funkcjonować. A jednak od każdej reguły są wyjątki. Ze niejakim zdumieniem przeczytałam o self-managed organizations, czyli firmach samorządowych, w których każdy pracownik jest menedżerem dla samego siebie i tak pracuje nad strategią, tworzy plany, monitoruje i kontroluje swoje zadania, aby były one wykonywane jak najlepiej. Głównym czynnikiem motywującym do jak najlepszego wywiązywania się ze swoich obowiązków jest określenie, na czym polega doskonałość na konkretnym stanowisku i dążenie do takiego stanu. Na tej drodze pomocni są inni członkowie zespołu – jeśli widzą, że starania idą w dobrym kierunku – pytają jak mogą pomóc, aby proces postępował szybciej. Jeśli zaś dzieje się dokładnie odwrotnie – starają się zrobić wszystko, aby uzdrowić sytuację. Oczywiście to wszystko nie jest takie proste: po pierwsze opiera się na określonych wskaźnikach efektywności przypisanych do każdego procesu. Po drugie – wymaga pełnej jawności w przekazie informacji, w tym również danych o wynikach finansowych poszczególnych działów, które publikowane w wewnętrznej sieci stają się punktem wyjścia do dyskusji na temat, co można robić sprawniej i lepiej. Po trzecie, i chyba najważniejsze, prowokuje do ciągłego usprawniania komunikacji interpersonalnej, tak aby nawet najbardziej krytyczne uwagi spotykały się ze zrozumieniem i pozwalały przekuwać porażki w pozytywne rezultaty. Owszem, zdarzają się sprawy sporne, konflikty i różnice zdań – w końcu to rzecz normalna w każdym środowisku. Jednak w firmach samorządowych pierwszym etapem osiągnięcia porozumienia są bezpośrednie rozmowy zainteresowanych stron. Jeśli nie odniosą skutku, uruchamiany jest proces dochodzenia do zgody i w rozwiązanie sporu angażowany jest mediator. Jeśli i jego misja spełznie na niczym, angażowany jest komitet kolegów, a jeśli i ten środek zawiedzie do akcji wkracza arbiter. Od narzuconego rozstrzygnięcia można odwołać się do sądu pracy, ale takie przypadki zdarzają się niezwykle rzadko.
W mojej opinii – funkcjonowanie self-managed organization wymaga od pracowników ogromnej dojrzałości, zarówno biznesowej, jak i emocjonalnej. Nie każdy będzie w stanie dobrze funkcjonować w strukturze tego typu. Z pewnością nie sprawdzą się osoby zarówno kochające władzę, jak i te, które wolą pozostawać bierne. Tylko umiejący aktywnie słuchać oraz odznaczający się prawdziwie przedsiębiorczym podejściem i pełni chęci dzielenia się pomysłami mogą z powodzeniem pracować na wspólny sukces firmy. W zamian zyskają nie tylko godziwe wynagrodzenie i benefity, ale również radość z pracy i równowagę między życiem zawodowym a prywatnym.
(kaga)

Komentarze ():

Partnerzy Olimpiady Przedsiębiorczości